Ahmed Aboutaleb, będący w końcówce swojej kadencji jako burmistrz Rotterdamu, pożegnał się z Feyenoordem w rozmowie z Algemeen Dagblad. 63-letni Aboutaleb, który przez piętnaście lat pełnił tę funkcję, nie zawsze miał dobre relacje z klubem i jego fanami. Niektórzy zwolennicy życzyliby sobie, aby odszedł już dzisiaj.
- Zawsze będą ludzie, z którymi się nie zgadzasz. Mówisz o kibicach, ale to byli chuligani. Stanąłem przed nimi zdecydowanie. Nie pozwolę, by atakowali Różowych Towarzyszy (celem jest zwiększenie akceptacji społeczności LGBTI+ wśród kibiców, red), szpecili dom radnego czy grozili mi. Ci ludzie oczekują, że przestrzeń publiczna będzie służyła ich celom, ale jako burmistrz muszę chronić interes publiczny. Jest mi przykro, że tak się stało, ale przyjmuję to jako fakt - mówi Aboutaleb.
Oprócz Feyenoordu, o Aboutalebie mówi się wiele dobrego. Burmistrz jest najbardziej dumny z zachowania koszar Van Ghent i jest pytany o swoje największe rozczarowanie. Następnie bezpośrednio omówione zostają różne sprawy stadionowe Feyenoordu. - Fakt, że nowy stadion Feyenoordu nie został zrealizowany, to rozczarowanie, które noszę w sobie. Szczególnie z poprzednią opcją dotyczącą Varkenoord, byliśmy bardzo blisko. Okoliczności polityczne położyły temu kres.
Aboutaleb włożył wiele wysiłku w próbę rozwiązania długotrwałego problemu, z którym Feyenoord się zmaga. – Częściowo dlatego, że jestem przekonany, iż Feyenoord jest rzeczywiście gotowy na nowy stadion. To również dałoby ogromny impuls dla pewnej części naszego miasta. Poświęciłem temu naprawdę dużo energii. Setki godzin konsultacji z zarządem, bankami... Ale niestety bez rezultatu. To była po prostu polityczna decyzja. W radzie znalazły się partie, które profilowały się na sprzeciwie. I w końcu wszystko wykoleiło się.
Plan Feyenoord City napotkał znaczny opór ze strony kibiców. Czy Aboutaleb tego nie brał pod uwagę? – Nie, nie zignorowałem tego. Jestem tego świadomy. To nie był odpowiedni moment. Ale uwierzcie mi: za piętnaście lat ten temat znowu będzie aktualny. Na razie teren został przekazany. Rodzina Feyenoordu powinna zadać sobie pytanie, czego chce.
Komentarze (0)