Pod wodzą byłego dyrektora technicznego Franka Arnesena, Feyenoord poczynił wielkie postępy, częściowo dzięki zatrudnieniu Arne Slota. Poza tym w klubie z Rotterdamu nagle pojawiło się wielu zawodników różnych narodowości i po raz pierwszy zaczęto mówić o "legii cudzoziemskiej". Jak Duńczyk zapatruje się na rozwój sytuacji w portowym mieście i zatrudnienie Briana Priske?
- Nigdy o tym nie myślałem – ocenia Arnesen w rozmowie z ESPN na temat liczby różnych narodowości. - Język piłki nożnej to język piłki nożnej i jeśli masz dobrą mentalność, nie ma znaczenia, czy pochodzisz z Grenlandii, czy z innego miejsca. Ważne jest, aby utrzymać filozofię klubu. W Feyenoordzie nie chodzi o gadanie, ale o polerowanie. Musi być walka i musi być prawdziwa drużyna. To jest to, za czym się opowiadają.
- Zabawne jest, że ich najlepsi zawodnicy często okazywali się być graczami technicznymi. Mówiono, że Ajax gra techniczny futbol, a w Feyenoordzie trzeba ciężko pracować – mówi były dyrektor techniczny. To opinia, którą były gracz Feyenoordu, Mario Been, chętnie przytacza. - Ten etap mamy już za sobą. Pod rządami Slota przez lata wiele się poprawiło. Teraz to widzę, szczególnie z powodu wszystkich nowych zawodników, ale uważam, że robimy krzywdę Feyenoordowi, jeśli myślimy tylko o "zakasaniu rękawów". W ostatnich latach graliśmy również bardzo dobry futbol.
Potrzebny czas
Been kontynuuje swoją opowieść, zauważając, że tego lata nie pojawiły się żadne "prawdziwe gwiazdy", poza In-Beom Hwangiem. Arnesen chciałby się wypowiedzieć na ten temat i nie przekreśla obecnych graczy. - Oczywiście, wiąże się to z kilkoma kwestiami. Arne Slot wykonał fantastyczną pracę. Następnie zmienia się trenera, Geertruida odchodzi, a to był naprawdę świetny gracz, tak jak Wieffer. To trzy kluczowe postacie, które odeszły. Przychodzi nowy trener z własną wizją futbolu. To potrzebuje czasu.
Wybór Priske
Czy Arnesen jako dyrektor techniczny sugerował, że Priske nie powinien zmieniać systemów? - Nie wiem, nie byłem obecny przez ostatnie dwa lata. Wybrano go, ponieważ sądzono, że będzie pasował do Feyenoordu po Slocie. Zgadzam się, że powinni zachować ten sam kierunek. Jeśli Feyenoord preferuje grę w formacji 4-3-3 i oczekuje tego, to powinni wybrać trenera, który będzie kontynuował tę tradycję.
- Uważam, że to klub powinien decydować o granej formacji - dodał Duńczyk. - Można być najlepszymi przyjaciółmi, ale podczas rozmowy z trenerem jedno z pytań musi dotyczyć systemu. Jeśli nie zgadza się on z nim, należy szukać dalej. Nie znam szczegółów rozmów, ale możliwe, że w pewnym momencie miał problem z powodu transferów zawodników. Ważne jest, aby dać trenerowi pewną swobodę działania.
Antoni Milambo
Antoni Milambo coraz bardziej imponuje w Feyenoordzie, a Brian Priske, nawet po powrocie Calvina Stengsa, nie może już ignorować talentu tego pomocnika. Gracz Feyenoordu jest także kluczowym zawodnikiem w środkowej strefie holenderskiej reprezentacji juniorów - podkreśla Michael Reiziger w programie Good Morning Eredivisie.
- To bardzo dynamiczny zawodnik. Uważam, że to zawodnik, który może łatwo przejść z defensywnej 'szóstki' na ofensywną 'dziesiątkę'. To gracz, który zaczyna nisko, a kończy wysoko. Można zacząć grę w środku pola z dwoma 'szóstkami', a on będzie w stanie przejąć rolę 'dziesiątki'. Jest w tym bardzo dobry - mówi selekcjoner.
Mario Been dodaje: - Uważam, że jest on nowoczesnym zawodnikiem typu box-to-box. To, jak potrafi zbliżyć się do bramki, podkreśla jego wysoką jakość. Posiada unikalne umiejętności, które są potrzebne w środkowej części pola Feyenoordu. Już teraz przewyższa Zerroukiego, nawet jeśli to odmienna pozycja. Dysponuje cechami, które umożliwiają mu bliską grę z napastnikiem. Myślę, że to znaczący atut.
Gdy Frank Arnesen pracował w Feyenoordzie, już wtedy Milambo robił na nim wrażenie. - Był już wtedy bardzo utalentowany. Grał w grupach o rok czy dwa starszych, ale w piłce nożnej nigdy nic nie jest pewne, i to jest właśnie jej piękno. Później grał jako 'ósemka', ponieważ ma predyspozycje do ciągłego biegania. Nie był zbyt dynamiczny w swoich ruchach, co było również spowodowane tym, że jeszcze rósł. Wtedy nie gra się na 'dziesiątce', bo to nie przynosi efektów.
Z biegiem czasu Milambo rozwinął cechy, których mogło mu brakować w młodości, co było widoczne po jego bramce w Lidze Mistrzów. - Milambo nie zdobywał wielu bramek. Często znajdował się w dobrych pozycjach, ale brakowało mu szczęścia. To była umiejętność, której musiał się nauczyć. Naprawdę dobrze odnalazł się w tych pozycjach, ponieważ posiada znakomite zdolności biegowe. Teraz do tego doszła jeszcze skuteczność.
Komentarze (0)