Feyenoord ma rację, że chce pożegnać się z Leo Beenhakkerem. A jak wiemy, głównym tego powodem jest zaawansowany wiek holenderskiego obieżyświata. Z całym szacunkiem dla wielu jego osiągnięć, ale nie mieści się on w przyszłości klubu z Rotterdamu.
Beenhakker jest zły, bo on sam nie chciał opuścić De Kuip. Liczył na przedłużenie jego umowy jako dyrektora technicznego. Było to coś, co zasługuje na wielki szacunek. Niemniej jednak zarówno Zarząd tak i Rada Nadzorcza z kilku powodów nie chcą dalej współpracować i swą przygodę zakończą wraz z końcem trwającego sezonu. Jak zareagował na specjalnie zwołanej konferencji prasowej?
Uznał to za "brak szacunku". Jak to możliwe? Wyjście na właściwe tory nie trwać ma roku, dwa, trzy a o wiele więcej, dlatego też Portowcy wiedzą, że nadszedł już czas, aby odpocząć i przejść na emeryturę. Mimo wszystko były trener przede wszystkim Realu Madryt, Ajaxu, Realu Saragossa czy chociażby reprezentacji Polski nie może pojąć, że dalsze plany nie nalezą już do niego.
Plany, które w końcu muszą podnieść powalonego kolosa. Zarząd Feyenoordu zatem wie, że Beenhakker nie pasuje do tych długoterminowych wizji. Całkowicie poprawna i logiczna decyzja. Dyrektor techniczny zdecydowanie przyczynił się do niezbędnych oszczędności w budżecie. Ale nie tylko.
Na swe konto wpisał kilka gaf transferowych, które z czasem jak się okazało, na nic się zdały. Przykład? Chociażby Sekou Cisse i Dani Fernández. Obaj kosztowali w sumie około pięć milionów euro. Dużo pieniędzy w czasie kryzysu dla Feyenoordu. Zwłaszcza, że obie te inwestycje z powodów ciągłych problemów zdrowotnych wciąż nie udowodniły swej wartości, jaką były na papierze.
Feyenoord jest obecnie na etapie intensywnej współpracy z Arsenalem. Angielski klub kipi młodzieńczym zaciągiem, ale i on jest ograniczony. Choć pomocną dłoń zapewne jeszcze nie raz wyciągnie. Pierwszym tego dowodem było wysłanie na południe Rotterdamu ledwie osiemnastoletniego Ryo Miyaichi. Co fakt, że ten Japończyk, już porównywany z Ono, jest jeszcze bardzo młody, może zawsze pomóc, bez względu ile ma na karku. A warto dodać, że swego czasu w ramach przygotowań do tego sezonu, testowany był przez Ajax. Dobre relacje z Arsenalem mogą znaleźć szerokie odzwierciedlenie w przyszłości.
Za powyższą inicjatywą stoją dyrektor generalny Eric Gudde a zwłaszcza super-skaut Stanley Brard. W przeciwieństwie do Beenhakkera, który posiada szeroką sieć kontaktów, zarząd woli bezpośrednio kontaktować się z danym klubem. Stąd plany z Arsenalem. Jak będzie z następcą odchodzącego w cień Beenhakkera? Przekonamy się już niebawem, gdy poznamy najpierw następce, mimo wszystko wielkiego Leo.
LEX MULLER
Komentarze (0)