W weekend, który upłynął pod znakiem wspomnień o zmarłym Leo Beenhakkerze, program Studio Voetbal poświęcił sporo uwagi legendarnej postaci holenderskiej piłki. Trener, którego charyzma i osiągnięcia zapisały się w historii, został uhonorowany wspomnieniami m.in. Theo Janssena i Keesa van Wonderena. Ich anegdoty oddały hołd zarówno człowiekowi, jak i szkoleniowcowi, którego wpływ na futbol wciąż jest odczuwalny.
Po tej sentymentalnej części prowadzący i goście wrócili jednak do bieżących wydarzeń z boisk Eredivisie. Gorącym tematem była kontrowersyjna decyzja sędziego Alexa Bosa w meczu Feyenoordu z Fortuną Sittard. Ekspert i komentator Arno Vermeulen nie miał wątpliwości: - To nie powinien być rzut karny. Zawodnik Fortuny się poślizgnął, a Milambo tylko wyczuł okazję i przewrócił się o jego nogę.
Były pomocnik, Theo Janssen, poszedł dalej w swojej analizie i nie szczędził słów krytyki pod adresem gry Feyenoordu: - To był bardzo przeciętny występ. Najprostsze zagrania kończyły się wyrzutami z autu. Gol na 1:0 padł po rzucie rożnym, a drugie trafienie – jak już mówiliśmy – po bardzo wątpliwym karnym.
Janssen podkreślił, że słaby poziom nie był jednorazowym incydentem: - To był typowy mecz Feyenoordu z ostatnich tygodni – mnóstwo niedokładnych zagrań. Patrząc na jakość zawodników, jaką mają, to naprawdę aż się człowiek łapie za głowę. Grają po prostu bardzo słabo.
Mimo ostrej krytyki, Janssen dostrzega też okoliczności łagodzące: - Ostatecznie liczą się punkty – a te znowu udało się zdobyć. Trener już wcześniej zapowiadał, że będzie trudno. Ma mało czasu, by odcisnąć swoje piętno na drużynie. Do tego dochodzą kontuzje, zawodnicy wracają i znowu wypadają. Trudno oczekiwać, by wszystko działało jak w zegarku.
W studiu obecny był również szkoleniowiec FC Utrecht, Ron Jans, którego zapytano o szanse jego zespołu na zajęcie trzeciego miejsca w lidze. - To nie jest niemożliwe, ale też niezbyt realne. Nie zakładamy takiego scenariusza – odpowiedział dyplomatycznie.
Moder na plus, Feyenoord na minus
Na zakończenie programu głos zabrał Ibrahim Afellay, który skupił się na autorze dwóch bramek dla Feyenoordu – Jakubie Moderze. Były zawodnik FC Barcelony wypowiedział się z uznaniem o polskim pomocniku, ale jednocześnie nie szczędził słów krytyki wobec całego zespołu: - Moder jak dotąd prezentuje się naprawdę nieźle. Trzeba jednak pamiętać, że nie trafił do zespołu w idealnym momencie.
Afellay wyjaśnił, co ma na myśli: - W klubie dzieje się naprawdę dużo – zmiana trenera, ponad połowa składu to zawodnicy kontuzjowani albo tacy, których trzeba oszczędzać. A przecież jesteśmy w kluczowej fazie sezonu, gdy toczy się walka o trzecie miejsce. Jeśli w takich okolicznościach wygrywasz nawet słabe mecze, to może mieć ogromne znaczenie.
Feyenoord uzależniony od jednostek
Po serii zwycięstw trudno mówić o przypadku. Feyenoord wygrał pięć meczów z rzędu w Eredivisie – coś, czego w tym sezonie jeszcze nie dokonał. Co ciekawe, ta passa nie opiera się na dominacji w posiadaniu piłki, co zazwyczaj było znakiem firmowym drużyny z Rotterdamu. Zespół Van Persiego gra bardziej reaktywnie, często oddając inicjatywę rywalowi – a mimo to, skuteczność poszła wyraźnie w górę.
W programie Dit was het weekend Marciano Vink próbował wskazać, co nie działało w pierwszej połowie meczu z Fortuną Sittard. - Feyenoord był bez formy, boczni ofensywni piłkarze nie wnosili niczego ekstra. Zerrouki na środku pola miał problem z rozegraniem – piłki nie trafiały do przodu. Fortuna z łatwością wykorzystywała to ustawieniem, gdzie Bullaude i Sierhuis świetnie operowali między liniami.
Sytuację odmieniła jedna, dość prosta korekta taktyczna. - Dahlhaus i Aïko zaczęli schodzić do środka, co zapełniło środkową strefę boiska. Feyenoord nie miał na to odpowiedzi. Dopiero po golu na 1:0 drużyna zaczęła funkcjonować lepiej – również dzięki zmianom w przerwie – tłumaczył Vink.
Zdaniem Vinka kluczowym momentem było pojawienie się Hwanga. - Z Hwangiem na środku pola masz kogoś, komu można po prostu oddać piłkę. Moder przeszedł na drugą stronę, a Hwang zaczął dyktować tempo. Ma świetny przegląd pola, potrafi zagrać w tempo, między liniami. Tego w pierwszej połowie brakowało – grali zbyt przewidywalnie, co dawało Fortunie okazję do wywierania presji.
Analiza Vinka przenosi się na całą strukturę środka pola. - Za dużo zależało od Traunera i Hancko. Kiedy przed nimi grają Moder i Zerrouki, to wygląda bardzo statycznie i jednostajnie. Wprowadzenie Bueno i Hwanga dodało dynamiki, zmieniło rytm.
Kenneth Perez, współprowadzący program, przyklasnął słowom Vinka. - Oczywiście, piłka nożna to sport zespołowy, ale nie da się ukryć, że są zawodnicy, którzy przez swoje cechy indywidualne potrafią decydować o obliczu drużyny.
Perez zwrócił uwagę na wpływ Hwanga i roli, jaką odgrywa jeszcze jeden gracz. - Hwang robi dokładnie to, czego oczekujesz od pomocnika – płynność gry, podłączenie ofensywy. On robi różnicę. Ale Feyenoord ma tylko dwóch takich zawodników – Hwang i Timber. Jeśli obaj wypadną z gry, to zostaje za mało jakości. Jeden z nich to jeszcze wystarczająco, ale bez żadnego z nich – drużyna traci swoje DNA.
Komentarze (0)