Obok Santiago Gimeneza, w środowy wieczór swój debiut w Lidze Mistrzów zaliczył także Justin Bijlow. Bramkarz grał już na każdym europejskim poziomie z Feyenoordem. Niestety, numer jeden Arne Slota nie zdołał zachować czystego konta, po tym jak Pedro strzelił dla Lazio z 11 metrów.
Czy mu się podobało? - Tak, zdecydowanie! Myślę, że to był bardzo miły wieczór, a atmosfera na stadionie również była świetna. Uważam, że to także po części nasza zasługa, bo na boisku pokazaliśmy bardzo dobry futbol.
Dla Bijlowa wczorajszy mecz był debiutem w Lidze Mistrzów, ale nie zaprzątał sobie tym głowy. - Chyba dopiero teraz to do mnie dotrze. Myślę, że to przychodzi dopiero teraz. Przed meczem starasz się trochę od tego odciąć, ale oczywiście, gra w Lidze Mistrzów to coś wspaniałego.
W pierwszej połowie Bijlow miał niewiele do roboty, ale nie było nudno. - Nie, nie było. Przeciwko takiemu zespołowi jak Lazio, musisz być ciągle skupiony i czujny. Na szczęście, Lazio nie zagroziło nam mocno, ale na pewno nie było nudno. To przyjemne, ale jesteś po prostu skoncentrowany i nie myślisz "och, jak pięknie gramy". Pokazaliśmy dobry futbol i graliśmy z odpowiednią intensywnością.
Bramkarz pytany był też o autora dwóch goli, Santiago Gimeneza. - Mi nie potrafi strzelić - śmieje się Justin. - Jest fantastycznym napastnikiem i świetnie się porusza po boisku. Udowadnia to raz za razem. Mam nadzieję, że uda mu się to kontynuować do końca sezonu.
Na treningach Meksykanin również często się wyróżnia. - Widać te inne umiejętności, ale muszę powiedzieć, że Ayase potrafi też całkiem nieźle wykończyć. Moim zdaniem mamy dwóch bardzo dobrych napastników i to jest dobre dla drużyny.
Po trzech meczach Feyenoord ma na koncie sześć punktów. Gdzie to zaprowadzi zespół? - Mam nadzieję, że wyjdziemy z grupy, ale zobaczymy - podsumował wychowanek.
Komentarze (0)