Jean-Paul Boëtius gra obecnie w Niemczech. Były gracz Feyenoordu walczy z Herthą BSC o utrzymanie, a ostatnio pojawiła się informacja, że zdiagnozowano u niego raka jąder.
- Ale nie mam do opowiedzenia żadnej smutnej historii. Nie było też prawie żadnego czasu na smutek, wszystko działo się bardzo szybko. Po tej diagnozie już po 25 dniach byłem z powrotem na boisku z kolegami z drużyny. Miałem kilka złych dni, kiedy sprawdzano, czy mam przerzuty. Potem czeka się na wyniki. Przerzutów jednak nie było, jednorazowa operacja okazała się wystarczająca - powiedział wychowanek Feyenoordu w rozmowie z AD.
Wraz z Herthą BSC, pochodzący z Rotterdamu zawodnik znajduje się jeden punkt nad linią spadkową. Wyniki Herthy mocno kontrastują z innym berlińskim klubem: Unionem. Boëtius potrafi jednak docenić rywala, który niedawno wyeliminował Ajax w Lidze Europy. - Prawie żadna drużyna w Europie nie jest tak skuteczna jak Union. Słyszałem też, jak obóz Ajaksu mówił, że zasłużyli na znacznie więcej, że byliby lepsi. Uważają tak niemal wszystkie kluby, które grały przeciwko nim. Maksymalnie zorganizowany i po prostu bardzo skuteczny. Nie muszą w ogóle posiadać piłki, żeby wygrać. A to, że inne kluby potem myślą, że byli lepsi, cóż, w Unionie lubią to.
Ostatniego lata Boëtius przez długi czas był bez klubu. - Zainteresowanie było spore, osobiście liczyłem, że trafię do Anglii. Ale to się nie pojawiło. A w pewnym momencie zadzwoniła Hertha.
Boëtius jakiś czas trenował w Feyenoordzie. Arne Slot pozwolił mu nawet zagrać w sparingu. - Tego ostatniego też się nie spodziewałem. Arne Slot traktował mnie jak zawodnika tego zespołu. Potem przyszedł do mnie i powiedział, w której dziedzinie oczekuje ode mnie więcej. Genialne prawda?
W pewnym momencie wydawało się, że Holender nawet zostanie na stałe. Zdaniem 28-letniego zawodnika, szansa ta była niewielka i nigdy obie strony nie myślały o tym. - Sprowadzono Sebastiana Szymańskiego, obsadzono zatem pozycję za napastnikiem oraz po lewej stronie. Slot jednak zrobił na mnie wrażenie. Prawie cały skład, który dotarł do finału Conference League został sprzedany, a on z taką motywacją zabrał się do pracy, aby zupełnie nowy zespół znów grał dobrze w piłkę.
- A teraz jest fajna szansa na zdobycie tytułu krajowego. Tak, oczywiście, bardzo bym tego chciał. Miałem mieszkanie, które wychodziło na schody ratusza. Doskonały był stamtąd widok. Ale w tych latach, w których tam mieszkałem, nie było czego świętować.
Były zawodnik Feyenoordu wierzy w mistrzostwo. - Teraz może się to udać, dlaczego nie? Nie należy jednak lekceważyć meczu z Volendam. To pułapka, w którą nie powinno się wpadać. Widzę to również tutaj, w Herthcie. Plasujemy się nisko, ale też często bardzo utrudniamy grę wielkim klubom i od czasu do czasu pokonujemy też te drużyny.
Komentarze (0)