Feyenoord zagrał przeciętnie przeciwko NEC w Nijmegen. Mimo wyrównującego gola pod koniec meczu, nie udało się stworzyć wystarczająco dużo okazji, by odjechać z pełną pulą punktów. Wśród dziennikarzy narasta sceptycyzm, a Feyenoord jest nawet porównywany do tonącego statku.
- Przez pierwsze trzydzieści minut nie wydawało mi się, żeby było tak źle. Podsumowując, Feyenoord znów traci punkty i pojawia się wiele krytycznych opinii, które muszą być rozważone. Nadal sądzę, że jest pewien rodzaj tendencji wzrostowej, ale postęp jest zdecydowanie za wolny. Doznajesz tylu porażek, że wydaje się, iż będzie to bardzo długi sezon - mówi Dennis van Ersel, obserwator Feyenoordu, który czuje narastające rozczarowanie w Rotterdamie.
Inny dziennikarz na co dzień piszący o Feyenoordzie, Dennis Kranenburg, wyraża krytykę wobec ofensywnej gry zespołu z Rotterdamu w podcaście RTV Rijnmond. - Patrząc na pierwsze pół godziny, Feyenoord dominował w posiadaniu piłki, głównie na połowie NEC, lecz nie stworzył sobie prawie żadnych okazji. To stanowi poważny problem dla Feyenoordu w tym sezonie. Jedyna istotna szansa Uedy była jedynym momentem zagrożenia w pierwszej połowie. Po siedemdziesięciu minutach gry, Feyenoord miał tylko 0,3 oczekiwanej liczby bramek. Priske zawsze to analizuje. Przy takim posiadaniu piłki, to zdecydowanie za mało.
- Na skrzydłach grają zawodnicy, którzy są wyraźnie poza formą. Paixão zdecydowanie. Dostrzegam potencjał w Osmanie, ale musimy poczekać na jego rozwój. Podobnie jest z Hadji Moussą, który nie pierwszy raz wszedł na boisko jako rezerwowy. Niestety, nie wnosił wystarczająco wiele z pozycji skrzydłowego. Feyenoord zdecydowanie odczuwa brak Calvina Stengsa, który na tej pozycji wyróżniał się efektywnością. Feyenoord stara si atakować, lecz pozostaje pytanie o ich skuteczność.
Brian Priske zawsze ponosi ostateczną odpowiedzialność, ale są też inne problemy, które należy wziąć pod uwagę. Duńczykowi nie pomagają m.in liczne indywidualne błędy, które są popełniane. Szczególnie krytyczne spojrzenie należy rzucić na pracę dyrektora generalnego i technicznego, Dennisa te Kloese.
- Uważam, że jakość drużyny jest zdecydowanie poniżej oczekiwanego poziomu. Nie wydaje mi się, aby Lotomba był graczem na miarę Feyenoordu. Smal nie będzie grał, kiedy Bueno wróci do składu. Jest kilku innych graczy, którzy nie stanowią bezpośredniego wzmocnienia dla Feyenoordu. Nadje występował na trzecim poziomie ligowym we Francji, więc nie można oczekiwać, że będzie gotowy do gry w Eredivisie po zaledwie kilku tygodniach, prawda?
Van Eersel zauważa, że Feyenoord nie poradził sobie dobrze na rynku transferowym. - Drzewa w Feyenoordzie sięgają nieba. Jest znacznie lepiej niż kilka lat temu, co jest zasługą Te Kloese, ale to okno transferowe nie było wystarczająco dobre, by skompletować gotowy zespół na ligę, nie wspominając o Lidze Mistrzów. Czy Feyenoord to Titanic? Takie określenie słyszałem już od kolegów. Wydaje się, że tonie. Nie zgadzam się jednak z takim obrazem Feyenoordu. Priske miał pięć remisów z rzędu w Sparcie Praga. Następnie przyszła dotkliwa porażka z odwiecznym rywalem i kilka korekt. Ostatecznie sytuacja się odwróciła, a nawet zdobyli mistrzostwo.
Sam Priske jednak też popełnia błędy. - Podejmuje decyzje, które budzą moje wątpliwości. Odstąpienie od systemu, który był stosowany przez cały okres przygotowawczy, a także zmiany, których dokonał w Groningen. To będzie podstawą oceny. Nie uważam również, aby jego wypowiedzi po meczu z NEC były przekonujące. To głównie ogólne frazesy: 'To nadal piłka nożna' i 'Chłopcy chcą ciężko pracować'. Rozumiem jednak, że chce chronić swoich zawodników. Mam nadzieję, że wewnątrz zespół przekaże bardziej szczegółowe wytyczne.
Komentarze (0)