Pascal Bosschaart nie chce zrzucać odpowiedzialności na VAR po meczu z Feyenoordem. Drużyna z Rotterdamu strzeliła gola, jednak po kilku minutach sędziowie uznali, że Igor Paixão był na spalonym. Nawet po przeanalizowaniu powtórek nie ma stuprocentowej pewności, czy decyzja była słuszna.
- Nie satysfakcjonuje mnie remis, bo zawsze gramy o zwycięstwo – mówi Bosschaart w rozmowie z ESPN, zapytany o swoje odczucia po meczu w Bredzie. - Mieliśmy trudny początek, NAC od razu narzuciło dużą presję i przez chwilę musieliśmy się bronić. Wiedzieliśmy, że tak będzie. Później przejęliśmy kontrolę nad grą. Patrząc na drugą połowę, zasłużyliśmy na więcej, ale zabrakło nam jakości, by sięgnąć po trzy punkty.
Feyenoord w pierwszej fazie meczu kilkukrotnie został zepchnięty do defensywy i nie potrafił narzucić swojego rytmu. - To również efekt sposobu gry NAC. Od początku atakują agresywnie, publiczność ich wspiera, a wtedy przez chwilę trzeba po prostu przetrwać. Z czasem jednak odzyskaliśmy kontrolę i zaczęliśmy grać lepiej. To powinno przełożyć się na bramki, ale niestety tego nie zrobiliśmy.
Podczas pomeczowej analizy Bosschaart ogląda powtórki, na których rzekomo widać, że Paixão był na spalonym. Mimo to pozostaje sceptyczny. - Tak… Można to tak ująć. Ale uważam, że nie powinniśmy być zależni od takich sytuacji. Nie stworzyliśmy wystarczająco dużo okazji, by wygrać. Nie można liczyć tylko na decyzje VAR-u.
Feyenoord czeka kolejny mecz już we wtorek. Bosschaart nie chce jednak mówić o problemach kadrowych i nie zamierza szukać w nich wymówek. - Musimy się regenerować. Mam nadzieję, że kilku zawodników wróci do pełni sił. Tak jak mówiłem przed meczem – skupiam się na tych, którzy są dostępni. O możliwych powrotach muszę porozmawiać ze sztabem medycznym. Chcemy, aby wszyscy byli w pełni gotowi do gry – to nasz priorytet.
Komentarze (0)