Ali Boussaboun opowiada w podcaście DoneDeal, że liczył na większe docenienie w Feyenoordzie. Gdy wydawało się, że będzie odgrywał ważną rolę, nagle wylądował na trybunach.
- Miałem bardzo dobrą ofertę z Genk, także pod względem finansowym. Zdecydowałem jednak, że pewnego dnia chcę dostać się na szczyt w Holandii, a Rotterdam jest tuż za rogiem od Hagi - obecny analityk wyjaśnia swój wybór Feyenoordu w tamtym czasie.
Boussaboun w pierwszym sezonie grał dość regularnie (25 występów, 4 gole, 2 asysty), kiedy to Ruud Gullit go ściągnął, ale nie zdołał utrzymać swojego miejsca na dłużej. Jego następca Erwin Koeman zdecydował się na zmianę taktyki, co ograniczyło możliwości Boussabouna. Widział jednak w nim potencjał jako pomocnika.
- Koeman powiedział mi po tamtym sezonie, że jestem zbyt dobry, żeby siedzieć na ławce. Ja też tak uważałem. Po lecie odeszli Dirk Kuijt, Romeo Castelen i Salomon Kalou, więc liczyłem na swoją szansę. A jednak nagle znalazłem się na trybunach.
W drugim sezonie (2006-2007) wystąpił tylko w jedenastu spotkaniach. Następnie trafił na wypożyczenie do Utrechtu, po czym został sprzedany do katarskiego Al Wakra za nieco trzy miliony euro.
Komentarze (0)