Jeffrey Bruma trenował w młodzieżowej akademii Feyenoordu aż do piętnastego roku życia, kiedy to otrzymał ofertę od Chelsea i postanowił spróbować szczęścia za granicą. Obecnie 33-letni zawodnik z Rotterdamu może pochwalić się imponującą karierą, ale nigdy nie zagrał w klubie swojego rodzinnego miasta.
W rozmowie z SoccerNews Pinchhitters Bruma został zapytany, czy żałuje, że nie wystąpił w pierwszym zespole Feyenoordu. – Tak, myślę, że tak – przyznał. – Przez dziesięć lat grałem w młodzieżowym Feyenoordzie. Moim marzeniem było dostać się do pierwszej drużyny. To zawsze był mój pierwszy cel.
– Z powodu różnych decyzji i transferów nie udało mi się tam wrócić. PSV stało się moim pierwszym holenderskim klubem, w którym zagrałem na poziomie seniorskiej drużyny. Zawsze marzyłem o grze na De Kuip jako zawodnik Feyenoordu, ale to nigdy nie doszło do skutku. Udało mi się za to zagrać przeciwko nim.
Chociaż Bruma nie reprezentował Feyenoordu, miał okazję zagrać na De Kuip jako obrońca PSV. Te spotkania nie zawsze przebiegały tak, jakby sobie tego życzył. – Na początku za bardzo chciałem się wykazać. Myślałem: "Jestem chłopakiem z Rotterdamu, wracam do swojego miasta i pokażę, na co mnie stać". Taka presja, którą sam sobie narzucasz, często kończy się źle – przyznał. – Grałem zbyt agresywnie, chciałem za bardzo coś udowodnić.
Szczególnie pamiętny był mecz z 1 grudnia 2013 roku, wygrany przez Feyenoord 3:1. Bruma musiał wówczas przedwcześnie opuścić boisko. – Dostałem czerwoną kartkę, co było bolesnym doświadczeniem. Chciałem wypaść jak najlepiej, a czerwona kartka to zaprzeczenie tego celu. Stadion był wypełniony po brzegi. To był wieczorny mecz, a ja schodziłem z boiska przy gwizdach kibiców. To bolało, szczególnie że wszyscy wiedzieli, że pochodzę z Rotterdamu.
Bruma wspomina, że kibice Feyenoordu doskonale pamiętali jego przeszłość. – Kiedy wychodzisz na boisko, od razu czujesz, że wiedzą, kim jesteś. Gwizdy, okrzyki, presja – wszystko było skierowane na mnie, bo jako nastolatek opuściłem Feyenoord. To dodatkowo podkręcało atmosferę, ale jednocześnie bywało przytłaczające.
Wspomnienia związane z De Kuip
Mimo trudnych chwil Bruma ma też wiele pozytywnych wspomnień związanych z De Kuip. – Dla mnie to najlepszy stadion w Holandii. Atmosfera, stadion, wrogość kibiców – wszystko to sprawiało, że uwielbiałem tam grać, nawet jako zawodnik PSV. Czuć oddech tych kibiców na karku, rzucają różne rzeczy, a gwizdy i krzyki działały na mnie jak paliwo. To był zawsze mecz na najwyższym poziomie.
Niespełnione marzenie powrotu
Chociaż Bruma nigdy nie zagrał w Feyenoordzie, był bliski powrotu do klubu w późniejszych latach kariery. – Gdyby Feyenoord chciał mnie w ostatnich latach, z pewnością podjąłbym rozmowy. Coś na tym polu się działo. Rozmawiałem z agentami i nawet sam byłem w kontakcie z Arne Slotem, gdy grałem w Wolfsburgu. Mieliśmy rozmowę, wymieniliśmy się informacjami, ale ostatecznie wybrałem inną drogę – wspomina Bruma.
Bruma, poza Chelsea, PSV i Wolfsburgiem, reprezentował także Leicester City, Hamburger SV, Schalke 04, FSV Mainz 05, Kasimpaşę, SC Heerenveen oraz RKC Waalwijk.
Komentarze (0)