Calvin Stengs nie zaliczył udanej pierwszej połowy sezonu w Feyenoordzie. Ofensywny pomocnik, który w poprzednim sezonie imponował aż osiemnastoma asystami we wszystkich rozgrywkach, po trudnym lecie związanym z transferam nie był w stanie utrzymać swojej świetnej formy. Dodatkowo, przez kontuzję, jego statystyki mocno ucierpiały – zdobył zaledwie jedną bramkę i zanotował trzy asysty.
– To było trudne sześć miesięcy – przyznaje 26-letni Stengs w rozmowie z Algemeen Dagblad. W bieżącym sezonie Holender wystąpił w zaledwie dziewięciu spotkaniach pierwszej drużyny Feyenoordu. – Zaczęło się od transferu, który nie doszedł do skutku, a później doznałem kontuzji kolana. Rekonwalescencja trwała niemal cztery miesiące. Oczywiście, wolałbym, żeby wszystko potoczyło się inaczej.
Choć Stengs zazwyczaj sprawia wrażenie uśmiechniętego i zrelaksowanego na boisku, ostatnio było widać u niego oznaki irytacji, zwłaszcza gdy nie dostawał szansy na grę. – Złość i frustracja od czasu do czasu są naturalną częścią sportu na najwyższym poziomie – tłumaczy zawodnik. – Każdy piłkarz chce dawać z siebie wszystko i pomagać drużynie w jak największym stopniu. Kiedy coś idzie nie po myśli, pojawia się irytacja. To normalne reakcje, które są częścią rywalizacji.
Incydent z Wellenreutherem
Podczas jednego z treningów w Marbelli doszło do incydentu między Stengsem a Timonem Wellenreutherem, co wywołało poruszenie w mediach społecznościowych. – Na boisku, zwłaszcza podczas intensywnych treningów, zdarzają się spięcia. W tym przypadku doszło do ostrego starcia. Przypadkowo trafiłem Timona w twarz – oczywiście nie celowo. Od razu przeprosiłem, ale on tego nie usłyszał – wspomina Stengs.
Reakcja Wellenreuthera była natychmiastowa – golkiper uderzył Stengsa w nogę. – To była reakcja w ferworze walki. Obaj daliśmy się ponieść emocjom. Zdaję sobie sprawę, że takie rzeczy nie powinny się zdarzać, ale cała sytuacja została wyolbrzymiona.
Wizerunek w mediach
Stengs zauważa, że obraz kreowany w mediach społecznościowych, sugerujący jego niezadowolenie w klubie, jest nieprawdziwy. – Nie, hahaha, to w ogóle nie tak – mówi, zapytany o rzekome problemy w Feyenoordzie. – Ludzie wyciągają pochopne wnioski. Jeśli piłkarz wydaje się zirytowany, od razu zakłada się, że coś jest z nim nie tak. W moim przypadku to nieprawda. Wciąż jestem szczęśliwy i cieszę się grą w piłkę.
Pomimo trudnego początku sezonu, Stengs ma nadzieję na powrót do formy i odegranie kluczowej roli w drużynie w nadchodzących miesiącach. – Chcę, by kolejne pół roku było lepsze. Dam z siebie wszystko, by to osiągnąć – zapowiada.
Komentarze (0)