Cyriel Dessers spędził w Rotterdamie zaledwie jeden sezon, ale pozostaje uwielbiany przez kibiców Feyenoordu. Obecnie jest zawodnikiem szkockiego Rangers FC. W rozmowie z "Voetbal International" w Glasgow wspominał swoje doświadczenia z gry na De Kuip i dzielił się przemyśleniami na temat kariery.
W zeszłym tygodniu Dessers wystąpił w swoim pierwszym meczu derbowym Old Firm przeciwko Celtikowi, choć zagrał tylko minutę. Mimo to uznał to za wyjątkowe przeżycie:
– Rozmawiałem o tym ostatnio z Václavem Černým, który grał w Klasykach pomiędzy Ajaksem a Feyenoordem. Old Firm to jeden z największych meczów, jakie można rozegrać – opowiada Dessers. – Pod względem historii, intensywności i wpływu, ten mecz plasuje się w światowej czołówce. Grając w Feyenoordzie, trafiłem na mecz z Ajaksem w czasach pandemii, przy pustych trybunach. Później doświadczyłem niesamowitych europejskich wieczorów, gdy stadion eksplodował od emocji. Jednak hałas na Ibrox podczas meczu z Celtikiem to coś, czego nigdy wcześniej nie przeżyłem – to było niezwykłe.
Mieszane uczucia w Rangers FC
Choć chwile, takie jak derby, są niezapomniane, Dessers przyznaje, że jego czas w Rangers FC nie jest jeszcze spektakularnym sukcesem.
– W każdym klubie na początku ciążyły nade mną pewne wątpliwości. Udało mi się je rozwiać w Feyenoordzie. Gdy tam przychodziłem, nie brakowało znaków zapytania, ale wyjeżdżałem jako zawodnik uwielbiany przez kibiców. Dałem fanom wiele z siebie i otrzymałem od nich niesamowitą ilość miłości. Te wspomnienia zostaną ze mną na całe życie.
Wspomnienia z De Kuip
Dessers często wraca myślami do czasów spędzonych w Rotterdamie. Mimo że Feyenoord przegrał finał Ligi Konferencji Europy w Tiranie, Dessers wspomina ten czas z dumą: – Na początku czułem gorycz, ale potem zastąpiła ją duma. Byliśmy kolejną drużyną Feyenoordu, która zagrała w finale europejskich rozgrywek. To coś wyjątkowego.
Jednak najważniejszym meczem tamtego sezonu był dla niego półfinał z Olympique Marsylia. – Gra u siebie przeciwko Marsylii to moje najlepsze wspomnienie z Feyenoordu. Nikt nie dawał nam większych szans, ale na boisku promieniowaliśmy pewnością siebie. De Kuip tego wieczoru był wstrząsany emocjami. Atmosfera była niesamowita, nawet podczas rozgrzewki. Wygraliśmy 3:2, a ja strzeliłem dwa gole.
Dlaczego opuścił Feyenoord?
Dessers był w Feyenoordzie na zasadzie wypożyczenia z Genk. – Klub miał możliwość wykupienia mnie za ustaloną kwotę, ale w tamtym momencie była ona zbyt wysoka dla Feyenoordu. Później sytuacja finansowa klubu się poprawiła, ale wtedy już szukałem nowych wyzwań. Chciałem wyjść poza bańkę ligi holenderskiej i belgijskiej, spróbować czegoś nowego.
Dessers obserwował, jak w następnym sezonie Feyenoord zdobywał mistrzostwo Holandii. – Zastanawiam się czasem, czy gdybym został, też mógłbym świętować tytuł. Ale w momencie podejmowania decyzji wierzyłem, że robię to, co najlepsze.
Powrót na De Kuip?
Czy Dessers widzi możliwość powrotu do Holandii? – Feyenoord ma teraz trzech świetnych napastników. Inne kluby, w których grałem, również są dla mnie ważne. Moja wartość rynkowa jest dość wysoka, więc tylko kilka klubów mogłoby sobie na mnie pozwolić. Chciałbym grać w poważnych rozgrywkach i walczyć o trofea. Ogień we mnie wciąż płonie – podsumował Dessers.
Mimo to nie ukrywa, że chciałby wrócić na De Kuip, choćby jako kibic. – Jestem niesamowicie wdzięczny za czas spędzony w Feyenoordzie. Kiedy tylko terminarz mi na to pozwoli, na pewno odwiedzę De Kuip. To był fantastyczny rok z wyjątkową drużyną.
Komentarze (0)