Jonathan de Guzman tego lata na zasadzie wolnego transferu przeniósł się do Realu Mallorca, ale przyznał, że nadal uważnie śledzi poczynania swojego byłego klubu, w którym praktycznie się wychował.
"Gdy patrzę na Feyenoord pod kątem piłkarskim, to jest mi żal i naprawdę przykro. Brakuje doświadczenia, kilku szczegółów. Często nie potrafią strzelić bramki i w dodatku tracą je bardzo głupio. Można to zwalić na wiek. Średnia kadry to prawie dwadzieścia lat. Tylko dzięki bramkarzowi Rob van Dijkowi wygląda to nieco inaczej" - powiedział piłkarz pochodzący z Kanady dla gazety Voetbal International.
De Guzman nie jest miło kojarzony wśród fanów z Rotterdamu. Ofensywny pomocnik odmówił przedłużenia kontraktu, przez co Feyenoord nie wziął za niego ani grosza, a pieniądze w tych trudnych czasach są dla nas przecież na wagę złota. "Wiem, że nie jestem dobrze przyjmowany na De Kuip ani też popularny. Wiele osób wini mnie, że odszedłem za darmo", kontynuował. "Rozumiem to. Feyenoord zawsze był dla mnie dobry, klub płacił za moje rehabilitacje czy szkolenie."
Na koniec 23-latek dodał jednak: "W 2008 roku mogłem trafić do Manchesteru City, ale władze nie pozwoliły na transfer. Decyzji tej nigdy nie krytykowałem, wiec myślę, że nie należy winić mnie za przeprowadzkę do Mallorki. A Feyenoord pozostanie klubem, któremu wiele zawdzięczam. To mój klub."
[fr12.nl]
Komentarze (0)