FC Twente odrzuciło ofertę Feyenoordu za Ramiza Zerroukiego, Paul van der Kraan, dyrektor generalny klubu potwierdził w rozmowie z Voetbal International. Ile dokładnie Tukkers oczekują za 24-letniego pomocnika jest niejasne, ale negocjacje powodują rozdrażnienie wśród wszystkich zainteresowanych stron.
- Mówi się o 7,5 miliona euro, ale te oczekiwania nie zostały przekazane Feyenoordowi - pisze VI. Postępowanie Twente wywołuje więc irytację wśród Rotterdamczyków i w obozie Zerroukiego. Ze względu na jego występy i profesjonalne podejście, pomocnik liczył na nieco więcej wyrozumiałości i współpracę ze strony klubu.
Magazyn dodaje, że są ludzie z osobistego kręgu Zerroukiego, którzy się do niego odzywają i mówią, żeby już nie grał, dopóki Twente 'nie przestanie być tak nieugięte'. Sam Algierczyk wolałby jednak odejść w dobrej atmosferze. Zdaniem VI, klub z Enschede desperacko potrzebuje pieniędzy z transferu na spłatę długów. Twarda postawa wokół Zerroukiego prowadzi więc do "wewnętrznych sporów" w Twente.
Przedstawiciel Tukkers również komentuje dalej: - To, co uważam za bardzo dziwne, to fakt, że oni sami nie odezwali się od wtorku. Zgłosili się do nas tego dnia i od razu mieli maila zwrotnego. Od tego czasu nic nie słyszeliśmy. My (Twente - red.) zaznaczyliśmy, że nie przyjmujemy oferty - twierdzi van der Kraan.
Obecny klub zawodnika nie chce jednak dalej ujawniać, ile oczekuje. - Nie musimy wymieniać kwoty, prawda? Jeśli Feyenoord naprawdę czegoś chce, to będą musieli przyjść. Nie żebyśmy na to czekali. Postrzegamy Feyenoord jako konkurenta. Poza tym ostatnio nie słyszeliśmy od nich nic na temat Zerroukiego. Nie dwa miesiące temu, nie miesiąc temu. Aż nagle zgłosili się w ostatni wtorek, bo mają kłopoty - van der Kraan odnosi się do kontuzji Quintena Timbera.
- Czy musimy rozwiązywać ich problemy i tym samym sami wpadać w kłopoty? Nie jesteśmy na to przygotowani. My nie chcemy w ogóle puszczać jednego z naszych najlepszych zawodników. Tak więc pod tym względem nasze stanowisko jest jasne. Feyenoord będzie musiał się ruszyć, ale nie sądzę, żebyśmy nagle zareagowali entuzjastycznie. Uważamy, że nasze ambicje sportowe są w tej chwili bardzo ważne - podsumował dyrektor generalny.
Komentarze (0)