Feyenoord Rotterdam i dobry start po zimowej przerwie? Niechlubna tradycja, która została podtrzymana. Portowcy co prawda zremisowali z FC Utrecht 1-1, ale... Podopieczni Slota rozegrali fatalne wręcz zawody, nie licząc może ostatnich minut doliczonego czasu gry.
Feyenoord bardzo źle rozpoczął ten pojedynek. Już w 3. minucie było 1-0. Bast Dost świetnie odegrał w polu karnym, a piłkę idealnie zmieścił...Jens Toornstra. Bijlow był bez szans. Legenda Feyenoordu przymierzyła wręcz perfekcyjnie. Feyenoord nie mógł wejść przez dłuższy czas na właściwe tory w tym meczu.
Gospodarze grali bardzo twardo i Portowcy mieli problem w bezpośrednich pojedynkach, mieli mało miejsca, a to przekładało się na brak okazji bramkowych. W 10. minucie Danilo zrobił coś z niczego i sam wypracował sobie okazję. Popatrzył, przymierzył i uderzył. Piłka wylądowała jednak na poprzeczce.
I na tym póki co było na tyle. Przez dłuższy czas Feyenoord grał bez konkretów i mało co przeprowadził konkretniejszych ataków na bramkę Barkasa. Arne Slot jak nie Arne Slot, ale widząc grę swojej drużyny, już po pół godzinie dokonał pierwszej zmiany. Zszedł Igor Paixao, a wszedł Oussama Idrissi.
Brazylijczyk nie przekonywał, ale miało to chyba związek z urazem. Zawodnik był mocno poturbowany po kilku twardych pojedynkach i na ławce musiał mieć obłożoną lodem lewa nogę. FC Utrecht w pierwszej połowie wyglądał lepiej, Feyenoord z kolei nie miał pomysłu na stworzenie czegoś lepszego. To zdecydowanie była jedna z najsłabszych połów w wykonaniu Rotterdamczyków w tym sezonie.
W drugiej połowie obraz tego, co widzieliśmy na boisku, nic się nie zmienił. Kopia w kopię pierwsza połowa. Po godzinie gry Arne Slot dokonał aż trzech zmian. Do gry weszli Mats Wieffer. Santi Gimenez i Alireza Jahanbakhsh. Na ławkę powędrowali z kolei Danilo, Javairo Dilrosun i Jacob Rasmussen. Feyenoord pierwszą lepszą okazję wypracował sobie dopiero w 69. minucie.
Znakomicie w pole karne wbiegł Pedersen, który odegrał do Szymańskiego. Polakowi zabrakło trochę zachowania zimnej krwi i z dogodnej sytuacji mocno przestrzelił. W okolicach 80. minuty na boisku zameldował się Ezequiel Eduardo Bullaude, który zmienił Marcosa Lopeza. Tymczasem jużw 82. minucie Utrecht prawie podwyższył. Douvikas uderzył jednak w słupek. Bijlow oprowadził tylko piłkę wzrokiem.
Dopiero od dziewięćdziesiątej minuty goście wzięli się w garść i mocniej przyatakowali. I to poskutkowało golem na 1-1. Jahanbkahsh dostał podanie w pole karne, Irańczyk przyjął i mocno huknął, nie dając żadnych szans Barkasowi.
Feyenoord w doliczonym czasie rozegrał najlepsze minuty w tym meczu, ale przyjezdnych nie było już stać na wyrwanie wygranej, chociaż zdominowali rywali i mieli jeszcze swoje okazje (strzał Kokcu obroniony przez Barkasa i gol strzelony przez Gimeneza, ale nieuznany, bo był wyraźny spalony).
Komentarze (0)