Leroy Fer jest jednym z piłkarzy, który ma coś PSV jutro do udowodnienia. Vice-kapitan Portowców ostatnio często zabiera głos w mediach, zapowiadając prawdziwą zemstę na drużynie z Eindhoven za historyczną porażkę 10-0.
"Zostałem kontuzjowany, gdy było jeszcze 0-0. W szatni zadzwoniłem do matki i właśnie wtedy straciliśmy pierwszą bramkę. Potem padły dwie następne i do przerwy moi koledzy schodzili z trzema wbitymi bramkami, byli załamani. Nie wiedziałem, co się stało. Wiedzieli, że 3-0 to i tak wiele, ale na nic więcej nie mogą pozwolić", opowiada Fer.
"Trener postanowił, że zostanę vice-kapitanem. Głównym przywódcą jest Ron Vlaar. Jestem typem chłopca, który zawsze się uśmiecha. Chcę pokazać, że lubię futbol."
"Od początku mojej kariery zdałem sobie sprawę, że liczy się zabawa. Codziennie mam uśmiech na twarzy, co z pewnością nie było łatwe w tym sezonie", mówi Leroy. "Wszyscy chcemy poprawić to 10-0. Feyenoord ma nową twarz, a nasi rywale muszą sobie radzić bez kluczowych postaci, czyli Afellaya i Reisa. Możemy jeszcze coś osiągnąć w tych rozgrywkach. Wygrana z PSV i miejsce w barażach, to będzie ostateczna i największa zemsta."
Komentarze (0)