Po łzach w Tiranie, zemsta Portowców stałą się teraz faktem. Przynajmniej połowicznie. Prawie rok po przegranym finale Conference League, Feyenoord zadał AS Romie pierwszy cios: 1:0. W roli głównej Mats Wieffer. Już na poziomie Ligi Europy. Na poziomie ćwierćfinału, gdzie rywalizują chociażby Juventus i Manchester United.
Po zwycięstwie, dzięki ładnemu golowi Wieffera w 53. minucie, dwumecz rzecz jasna nie jest rozstrzygnięty, ale to na pewno doda Portowcom jeszcze większej pewności siebie przed przyszłotygodniowym rewanżem we Włoszech.
Nieco wcześniej, tuż przed końcem pierwszej połowy, ten sam Wiefefr zagrał piłkę ręką w polu karnym i Roma otrzymała rzut karny. Do jedenastki podszedł Lorenzo Pellegrini i trafił w słupek. Justin Bijlow również odegrał rolę w tej sytuacji, bo wyczuł strzelającego. Bramkarz ostatecznie zachował czyste konto w powrocie po kontuzji nadgarstka.
Pierwsza połowa nie była czymś wyjątkowym. Tylko wspomniany rzut karny, a tak głównie Feyenoord walący głową w rzymski mur. Próbowali Kokcu czy Szymański, ale bez efektów.
W drugiej emocji było już więcej. Gol Wieffera, a w końcu po ponad godzinie główka Rogera Ibañeza odbiła się od głowy Idrissiego, potem poprzeczki i wypadła w pole karne. Centymetry uratowały Feyenoord. Roma mocno się pobudziła. Gospodarze ograniczyli się do już bardziej ostrożnej gry.
W końcówce Wijnaldum był bliski wyrównania, ale wynik 1:0 pozostał na tablicy. Po Lazio (1:0 w fazie grupowej) Feyenoord zdołał również pokonać inną drużynę z wiecznego miasta. Miejsce w ostatniej czwórce Ligi Europy jest do zdobycia.
Feyenoord - AS Roma 1-0 (0-0)
44' Lorenzo Pellegrini karny nietrafiony
53' Mats Wieffer 1-0
Feyenoord: Bijlow; Geertruida, Trauner, Hancko, Hartman; Wieffer, Kökçü, Szymanski; Jahanbakhsh (72' Danilo), Gimenez (83' López), Idrissi (64' Paixão).
Komentarze (0)