Feyenoord Rotterdam po raz kolejny znalazł się w ogniu krytyki, a w niektórych kręgach określany jest jako "największy amatorski klub w Holandii". W ostatnich dniach zespół mierzy się z wewnętrznym kryzysem, który może doprowadzić do zwolnienia trenera Briana Priske. Jak dotąd władze klubu nie wydały żadnego oficjalnego oświadczenia, a pytania ze strony mediów są ignorowane.
Według dziennikarza VI Geert-Jana Jakobsa, sytuacja w Feyenoordzie odzwierciedla poważne błędy w zarządzaniu. - Uważam, że to zarząd ponosi większą winę niż sam Priske. Jeśli wierzyć doniesieniom, klub zatrudnił trenera, który nie spełnił oczekiwań. Dodatkowo, po odejściu kilku kluczowych zawodników w letnim okienku transferowym, nie dokonano odpowiednich wzmocnień. Takie decyzje prowadzą do tego, że amatorski sposób zarządzania staje się widoczny nawet w kluczowych momentach sezonu.
Przez kilka lat Feyenoord był postrzegany jako jeden z najlepiej zarządzanych klubów w Holandii, zwłaszcza w czasach pracy trenera Arne Slota. Teraz jednak, jak zauważa Jakobs, sytuacja wróciła do punktu wyjścia. - Dobry dyrektor musi być na bieżąco z każdym aspektem funkcjonowania klubu – od spraw medycznych po relacje w sztabie. Tego rodzaju problemy należy rozwiązywać w zarodku, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli, jak ma to miejsce obecnie.
Dziennikarz AD Sjoerd Mossou zwraca uwagę, że obecny dyrektor klubu, Dennis te Kloese, znalazł się w trudnym położeniu. - Zwolnienie trenera po zwycięstwie 3:0 nad Bayernem Monachium i zdobyciu 13 punktów w fazie grupowej Ligi Mistrzów jest decyzją trudną do uzasadnienia, zwłaszcza gdy mowa o szkoleniowcu, którego samemu mianował.
Nie jest to pierwszy przypadek, gdy Feyenoord spotyka się z krytyką za sposób zarządzania. W 2019 roku ówczesny dyrektor techniczny Sjaak Troost zwolnił Roy’a Makaaya, Jean-Paula van Gastela i Danny’ego Landzaata. Ci dowiedzieli się o tym z mediów. Szczególnie bolesne było to dla Van Gastela, który przez lata osiągał świetne wyniki jako zawodnik i asystent trenera.
Komentarze (0)