Feyenoord w końcu wzmocnił się dzięki sprowadzeniu Fredrika Bjørkana. W końcu, ponieważ Portowcy zabiegali o tego zawodnika już kilka miesięcy temu, ale wtedy Norweg zdecydował się na transfer do Herthy BSC. O komentarz odnośnie tego piłkarza poprosiliśmy nie kogo innego niż FK Bodø/Glimt Polska, czyli polski profil klubu, w którym wychował się Bjørkan.
- Wychowanek naszego klubu, w którym był po prostu bardzo dobry i przyczynił się w powrotu do najwyższej dywizji. To nominalnie lewy obrońca, ale lubi udzielać się ofensywie, przez co grał w Bodø już bardziej jak wahadłowy. W ofensywie często schodził do środka szukając wykończenia, a przede wszystkim kolegów z zespołu co owocowało asystami - mówi nam prowadzący FK Bodø/Glimt Polska.
- Jeśli chodzi o defensywę, nie można było doszukać się większych błędów, bo nie było ich tyle, a jeśli jednak, to nie szły bezpośrednio na jego konto. Wyróżniający się zawodnik, który jednak, niestety, odszedł za darmo.
A wracając do teraźniejszości, czy Feyenoord będzie dla Bjørkana lepszym klubem do zaprezentowania swoich walorów, których nie zaprezentował w Berlinie? - Feyenoord to dla niego dobre miejsce, bo potrafi wypromować zawodnika. Liga holenderska czy też sąsiednia belgijska ogólnie wydają się dobrym krokiem do przodu dla zawodników pochodzących ze Skandynawii. Jeśli będzie dostawał okazje do gry, to powinien sobie poradzić – w końcu trafił do klubu o podobnej charakterystyce jak w Norwegii - wylicza dalej nasz rozmówca.
A co poszło nie tak, że Norweg już po pół roku opuszcza Niemcy? - Trudno powiedzieć. Na pewno swoje zrobiła aklimatyzacja, a raczej problem z aklimatyzacją. I to dotyczy ogólnie odchodzących z Bodø, ponieważ długo muszą się dostosowywać do nowego stylu grania, a w dzisiejszej piłce rzadko kluby są wyrozumiałe i cierpliwe. Dla przykładu można podać, że do Norwegii wracają dwa głośne nazwiska - Patrick Berg i Marius Lode - podsumował odpowiedzialny za FK Bodø/Glimt Polska.
Komentarze (0)