Santiago Giménez miał wyjątkowy rok kalendarzowy. Napastnik Feyenoordu strzelił ponad trzydzieści goli w 2023 roku, dołączając do znakomitej listy.
- Nigdy nie sądziłem, że zdobędę tyle bramek; 31 to całkiem sporo w roku kalendarzowym. Każdy, kto mnie zna, wie, że nigdy nie przypisuję sobie sukcesów. Dziękuję Bogu. On pozwolił mi żyć tym życiem, sprawił, że kocham Feyenoord, bo tak jest. Kibice zasługują na napastnika, który strzela bramki i jestem szczęśliwy, że mogę nim być - powiedział Voetbal International.
- To, że jestem teraz w jednym rzędzie z takimi zawodnikami jak Luis Suárez (30 bramek dla Ajaksu), Dirk Kuijt (30 w Feyenoordzie) i Mateja Kezman (32 w PSV), to po prostu zaszczyt. Dwaj pierwsi przeszli do Liverpoolu po okresie spędzonym w Holandii, a ostatni do Chelsea. To natychmiast odsuwa na dalszy plan krytykę, że tak łatwo jest strzelać bramki w Eredivisie; ci gracze również robili to później.
- Zawsze trudno jest zdobyć wiele bramek, czy to podczas sesji treningowych, czy po prostu podczas gry w piłkę nożną w parku. Gole nigdy nie przychodzą naturalnie.
Kibice
- Jestem w Holandii dopiero od półtora roku, ale kibice sprawiają, że czuję się, jakbym się tutaj wychował. Od pierwszego dnia miałem bliskie relacje z kibicami Feyenoordu. Kiedy zdobywam bramkę, dopingują mnie, ale szczególnie podoba mi się to, jak reagują, gdy nie wykorzystam okazji. Wtedy wciąż słyszę: Santiiiiiii-agoooo. Wydaje mi się, że zdobywam tak wiele bramek, ponieważ oni we mnie wierzą.
- Ale nie czuję się jak król Rotterdamu, czy coś w tym stylu. Jako napastnik, wszędzie na świecie jesteś wysoko ceniony. Mam wrażenie, że w Rotterdamie jest to jeszcze bardziej wyjątkowe.
Komentarze (0)