John Guidetti zostanie zapamiętany do końca życia z tego jednego meczu dla Feyenoordu przeciwko Ajaksowi. Jego hattrick w spotkaniu z Ajaksem w 2012 roku sprawił, że stał się legendą klubu na zawsze. W okresie poprzedzającym ten mecz Szwedzki piłkarz zabiera głos. Mówi na przykład, że od czasu opuszczenia Holandii nigdy nie był na takim poziomie fizycznym, jak wtedy.
Przed De Klassieker, Algemeen Dagblad kontaktuje się z Guidettim. Szwed zawsze będzie pamiętał tamten mecz. Obecnie gra w Szwecji w AIK, ale nadal uważnie śledzi Feyenoord. Jest też na czasie z wydarzeniami w Holandii i doskonale wie, że u arcyrywala dzieje się źle.
- Ajax? To sezon, w którym wiele idzie nie tak. Prawie nie do pomyślenia. W niedzielę na De Kuip może dojść kolejna porażka. Gdy w 2012 roku odnieśliśmy zwycięstwo 4:2, było to powodem do trzydniowych obchodów. Teraz sytuacja prawdopodobnie wygląda inaczej. Czy to stanie się nową normą? Tak, tak powinno być.
Guidetti zauważył, że wtedy Feyenoord złapał wiatr w żagle. - Czułem, że był to zwrotny, moment, kiedy klub po trudnych latach znów zaczął piąć się w górę. Gdy dołączyłem, Leroy Fer i Georginio Wijnaldum zostali sprzedani do bezpośrednich rywali, FC Twente i PSV. Feyenoord był na dziesiątym miejscu. To była jakby drużyna młodzieżowa z doskonałym trenerem, Ronaldem Koemanem. Jednak ruszyliśmy pełną parą.
Guidetti opowiadał dalej o walce o mistrzostwo. - W dniu przyjazdu do Rotterdamu mówiłem, że możemy awansować do Ligi Mistrzów. Ludzie wyśmiewali mnie, ale nam się udało. Czuję dumę, choć pozostał pewien niedosyt. Po strzeleniu gola w meczu z RKC ściągnąłem koszulkę, za co otrzymałem drugą żółtą kartkę i mecz zakończył się remisem 1:1. Tydzień później, zawieszony, musiałem patrzeć, jak przegrywamy z PSV. Właśnie wtedy mogliśmy stracić mistrzostwo kraju. To również było w zasięgu.
Mimo sukcesów, Guidetti opuścił Rotterdam po zaledwie roku. W wywiadzie wspomina: - Wydarzyło się wiele rzeczy, kiedyś o tym opowiem. Ale złapałem wirusową infekcję, która przewróciła moje życie do góry nogami. To było straszne, ponieważ w praktyce miałem tylko jedną sprawna nogę. Odwiedziłem wielu lekarzy i ekspertów, którzy niemal jednogłośnie stwierdzili, że powinienem się pogodzić z końcem mojej kariery.
- Ale wracając, jestem wdzięczny ludziom za wsparcie w tym jednym sezonie. Szwedzki młodzieniec, prawie anonimowy, przybył do Rotterdamu, a ludzie przyjęli mnie od pierwszego dnia. Nadal otrzymuję wiadomości od fanów, którzy wspominają tamten czas. Czasami spotykam ludzi na całym świecie, którzy wspominają te trzy gole strzelone Ajaksowi. Wiesz, co jest najbardziej szalone? Mam koszulki meczowe ze wszystkich klubów, w których grałem, ale już nie mam tej z Feyenoordu. Wszystko oddałem. Czuję się jakby wszystko stracił.
- Fizycznie nigdy nie byłem Guidettim z Feyenoordu, ale moja kariera była wspaniała - powiedział Guidetti. - Reprezentowałem Szwecję na Mistrzostwach Europy w 2016 roku we Francji i na Mistrzostwach Świata w 2018 roku w Rosji. Zdobyłem Mistrzostwo Europy w 2015 roku z młodzieżową reprezentacją Szwecji, pokonując Portugalię w finale. Zawsze dawałem z siebie wszystko, kto wie, gdzie bym doszedł, gdyby nie ten wirus. Atakował mój układ odpornościowy, mój układ nerwowy przestał funkcjonować. Szansa na zarażenie się wirusem jest jedna na kilka milionów, a mnie się to przytrafiło. Jednak patrząc wstecz, czuję dumę, a nie żal.
Komentarze (0)