Dla Dávida Hancko, popołudniowe starcie z AZ Alkmaar to coś więcej niż tylko kolejny mecz. To kluczowy punkt sezonu, który może nadać ton końcówce rozgrywek i rozpalić nadzieje na dogonienie PSV Eindhoven.
– Wygrywamy nawet wtedy, gdy nie gramy na najwyższym poziomie – mówi z przekonaniem. Temat drugiego miejsca i możliwego zakończenia sezonu na pozycji wicemistrza dzieli opinie wśród kibiców i ekspertów. Trener Robin van Persie unika spekulacji, uznając je za bezcelowe. Hancko zgadza się z byłym gwiazdorem reprezentacji Holandii, ale nie ukrywa, że w szatni temat ten regularnie powraca.
– Rozmawiamy o tym między sobą. Dzisiejszy mecz z AZ, nasz trzeci w ciągu sześciu dni, jest naprawdę istotny. Jeśli uda nam się wygrać również w Alkmaar, możemy mówić o serii, która zbuduje nas na resztę sezonu.
Obrońca zwraca uwagę, że Feyenoord koncentruje się przede wszystkim na sobie, nie na PSV czy FC Utrecht. – To my musimy dać z siebie wszystko. Ale nie da się ukryć, że walka o drugie miejsce dodaje energii. PSV może być teraz w fazie rozczarowania po utracie tytułu, co może mieć wpływ na ich postawę. My natomiast mamy o co grać – tłumaczy.
Dla Hancko to już trzeci sezon w barwach Feyenoordu. Jak sam przyznaje, każde z tych rozgrywek miały swoją specyfikę i wartość. – W pierwszym roku zdobyliśmy mistrzostwo kraju, w kolejnym – Puchar Holandii. W obu sezonach przekroczyliśmy granicę 80 punktów. Gdybyśmy w tym sezonie zakończyli ligę na drugim miejscu, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, byłoby to dla mnie osobiście największe osiągnięcie w Feyenoordzie – mówi bez wahania.
Słowak nie ukrywa, że sezon był wyjątkowo wymagający. Klub musiał radzić sobie bez wielu kluczowych graczy. – Latem straciliśmy Matsa Wieffera, Lutsharela Geertruidę i Yankubę Minteha. Zimą odszedł nasz najlepszy strzelec, Santiago Giménez. A do tego wszystkiego – zmiana trenera już po raz trzeci w sezonie i fala kontuzji, która uderzyła w nas od samego początku – wylicza.
Wspomina również o pamiętnym meczu z AC Milan, w którym Feyenoord zdziesiątkowany kontuzjami zdołał awansować dalej. – Gdy za kilka lat spojrzymy wstecz i przypomnimy sobie, że pokonaliśmy Milan bez wielu podstawowych zawodników, zrozumiemy, jak wyjątkowy to był moment – mówi z dumą.
Dzisiejszy mecz z AZ będzie dla defensora 49. występem w sezonie – z czego 25 przypadło na Eredivisie. Do tego dochodzi 12 meczów w Lidze Mistrzów, 2 w krajowym pucharze, mecz o Tarczę Johana Cruijffa i 8 spotkań rozegranych w barwach reprezentacji Słowacji.
– Oczywiście, że to odczuwam – przyznaje. – Ale jestem w formie. Praktycznie nie opuściłem żadnego meczu dla Feyenoordu. Muszę dziękować Bogu za zdrowie. Kontuzje mogą przyjść nagle, tak jak w przypadku Jordana Lotomby, który złamał nogę. Tego nie da się przewidzieć.
Hancko wspomina również czasy ze Sparty Praga, gdzie uchodził za zawodnika podatnego na kontuzje. – Wtedy gazety pisały, że jestem "człowiekiem ze szkła". Teraz mówicie, że jestem ze stali – śmieje się. – Ale ja naprawdę robię dużo, by utrzymać ciało w formie. Regeneracja to podstawa i dziś zbieram tego owoce.
Z siedmiu ostatnich meczów sezonu, Feyenoord aż trzy rozegra na własnym stadionie. Czy będą to ostatnie występy na legendarnym De Kuip? – Quilindschy Hartman powiedział mi ostatnio przed meczem z FC Groningen: "Może to nasze ostatnie spotkania tutaj". Coś w tym jest. Nigdy nie wiadomo. Zawsze podkreślałem, że gra w tym klubie to dla mnie zaszczyt. Ale jeśli pojawi się naprawdę dobra oferta… cóż, być może czas na nowe wyzwanie. Porozmawiamy o tym latem – zapowiada.
W zeszłym roku zainteresowanie wyrażało Atlético Madryt, a zimą jego sytuację sondował Juventus. Żaden z klubów nie spełnił jednak oczekiwań finansowych Feyenoordu. Obrońca ma ważny kontrakt do 2028 roku. – Na razie nic się nie dzieje. Skupiam się tylko na końcówce sezonu – ucina spekulacje.
Hancko widzi dużą szansę na mocne zakończenie sezonu, również dzięki świetnej formie niektórych kolegów z zespołu. – Igor Paixão i Anis Hadj-Moussa są teraz w topowej formie. Paixão to fantastyczny chłopak, jego rodzina bardzo pilnuje, by pozostał sobą. A Hadj-Moussa? Zrobił ogromne postępy. Na początku bywało, że irytował mnie na treningach, bo ciągle robił te same zwody. Ale to właśnie czyni go tak nieprzewidywalnym. Ma duży potencjał – komplementuje.
Hancko dodaje, że ważne będą też powroty do składu: – Ayase Ueda i Ramiz Zerrouki wracają do zdrowia, a to gracze, którzy podnoszą poziom całego zespołu. Feyenoord wygrał ostatnie mecze z Go Ahead Eagles i FC Groningen, choć – jak przyznaje Hancko – nie był to futbol najwyższych lotów. – Musimy wywierać większą presję na rywalach. Ale fakt, że wygrywamy, mimo iż nie gramy najlepiej, to dobry znak. Tego brakowało na początku sezonu.
Komentarze (0)