Dávid Hancko w błyskawicznym tempie stał się ulubieńcem publiczności w Feyenoordzie. 25-letni Słowak jest pod wrażeniem kibiców z Rotterdamu.
Rozmawiając z Feyenoord Magazine, Hancko opowiada o swoich początkach w Holandii, a zwłaszcza o swoim debiutanckim meczu. Przeciwko FC Emmen, został natychmiast rzucony na głęboką wodę, wychodząc od pierwszej minuty. - Cały tydzień to był rollercoaster. Prezentacja w poniedziałek, pierwsze treningi, urządzanie mieszkania, gdy moja żona i dwumiesięczny syn byli jeszcze w Pradze. A ja sam musiałem być z miejsca gotowy do gry. Może mi to wyszło na dobre.
- Pomogło mi to, że w Sparcie Praga grałem wszystko. Więc mogłem grać od razu również w Feyenoordzie. Nie chcę być arogancki: ale mam niezbędne doświadczenie i postrzegam siebie jako inteligentnego gracza. Wiedziałem, jak wykonać swoją pracę - kontynuował Hancko, który zaliczył asystę w swoim debiucie.
- Kiedy wróciłem do mojego mieszkania po tym meczu, nie mogłem uwierzyć w to, przez co przeszedłem. Ale od razu wiedziałem, że dokonałem właściwego wyboru.
Słowak po raz kolejny nie mógł nachwalić się kibiców. Ci na nim dalej robią ogromne wrażenie. - Atmosfera była wspaniała; to, że tyle osób pojawiło się na zwykłym meczu ligowym, było już dla mnie niewiarygodne. Ale to, że ludzie reagują tak samo żywiołowo na odebranie piłki, jak na akcję ofensywną, było dla mnie wręcz aż dziwne. Nadal nie jestem do tego przyzwyczajony - dodał Hancko.
Komentarze (0)