Euro 2024 zakończyło się dla Dávida Hancko. Obrońca Feyenoordu wywarł znaczące wrażenie na turnieju w Niemczech, reprezentując Słowację, lecz w niedzielę wieczorem nie zdołał zaskoczyć Anglii.
Po przejściu przez grupę z Belgami, Rumunami i Ukraińcami, Słowacja stanęła w 1/8 finału naprzeciw Anglii, uznawanej przez bukmacherów za głównego faworyta turnieju. Słowacy byli bliscy osiągnięcia historycznego sukcesu, lecz w 95. minucie Jude Bellingham zdobył bramkę, która doprowadziła do dogrywki. Ostatecznie to Słowacja musiała uznać wyższość rywali.
- Dawno nie byłem tak smutny z powodu piłki - zaczął Hancko po meczu w rozmowie z Livesport. - To był tylko mecz, ale byliśmy tak blisko dokonania czegoś niezwykłego, czegoś, o czym zawsze marzyliśmy. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby to osiągnąć, lecz ostatecznie się nie udało. Wyrównujący gol Jude'a Bellinghama zabolał jak nóż wbity w serce.
Sam Hancko rozegrał świetny turniej, prezentując formę porównywalną do tej z Feyenoordu, i zaimponował również podczas meczu z Anglią. Jego występy mogły przekonać zainteresowane kluby do złożenia oferty, która spełni oczekiwania Dennisa Te Kloese. Jeśli nie, Hancko rozpocznie przygotowania do nowego sezonu w Feyenoordzie pod wodzą Briana Priske, z którym wcześniej współpracował w Sparcie Praga.
Komentarze (0)