Quilindschy Hartman zadebiutował wczoraj wieczorem w Lidze Mistrzów, podobnie jak wielu innych graczy Feyenoordu. Lewy obrońca zagrał cały mecz ze Szkotami.
- Jako małe dziecko oglądasz to, a teraz sam tam jesteś. Jeszcze dwa lata temu grałem w U-21, a teraz wychodzę na wypełnione po brzegi De Kuip podczas meczu Ligi Mistrzów. Można się tylko cieszyć.
- Na początku wyglądało na to, że zaczęliśmy trochę nerwowo. Mówiąc za siebie, trochę nie doceniłem tego, jak szybko podchodzą do twoich nóg, co jest zupełnie inne niż w Holandii.
- W drugiej połowie było lepiej, było łatwiej przeciwko 10 rywalom, a później dziewięciu. To było stosunkowo łatwe zwycięstwo. Może przez chwilę było inaczej. Myślę, że na tym poziomie najważniejszą rzeczą jest to, żeby nie pozwolić na dużo rywalowi, a samemu sobie coś wypracowywać. Nie uznano nam też dwóch bramek.
Komentarze (0)