Quilindschy Hartman był gościem w studiu podczas Mistrzostw Świata w rzutkach na Viaplay w czwartkowy wieczór. Lewy obrońca Feyenoordu dowiedział się na żywo, że jego drużyna została sparowana ze zwycięzcą pojedynku FC Twente-PSV, a wcześniej usłyszał, że Ajax został wyeliminowany przez amatorów z USV Hercules.
- Oglądałem mecz z Vincentem van der Voortem i rzeczywiście nie wyglądało to dobrze. Czy podoba mi się fakt, że odpadli? Cóż, tak naprawdę chciałbym zagrać przeciwko nim. Ale nie przeszkadza mi to, że przegrali - śmieje się Hartman.
Chwilę później Hartman dowiedział się, że Feyenoord w 1/8 finału zmierzy się z PSV lub FC Twente. - Niezłe losowanie! Na szczęście u siebie. Kolejny duży przeciwnik, ale jeśli chcesz coś wygrywać, to musisz pokonywać po drodze dobrych rywali. Niezależnie od tego, czy będzie to Twente, czy PSV - powiedział Hartman.
A co zawodnik ma wspólnego z rzutkami? - W Feyenoordzie regularnie gramy w rzutki. To moje hobby. Jeśli oglądasz 90 minut piłki nożnej, czasami nic się nie dzieje. W rzutkach za każdym razem coś się dzieje i to sprawia, że jest to dla mnie ekscytujący sport. Zacząłem to śledzić, gdy Van Gerwen był w szczytowej formie. Uważam, że Gary Anderson ma bardzo ładny styl. W końcu sam zacząłem grać w rzutki.
- W klubie najczęściej gramy po śniadaniu. Czy jestem najlepszy? Jestem jednak jednym z lepszych. Na finiszach często ich łapię. Potrafią zdobywać punkty, ale w ważnych momentach wymiękają (śmiech). Wieffer, Van den Belt, Beelen i Hancko zazwyczaj grają. Kto jest moim największym rywalem? Z pewnością Thomas Beelen. To niebezpieczny zawodnik.
Hartman ma już wielkie plany związane z rzutkami po zakończeniu kariery piłkarskiej. - Nikt tak naprawdę nie nauczył mnie grać w rzutki, często grałem sam. Staram się grać dużo w rzutki w domu. Zawsze sobie powtarzam: kiedy skończę grać w piłkę, poważnie zacznę rzucać więcej i grać w zawodach, jeśli nadal będę to lubił tak bardzo jak teraz. W tej chwili jest to trudne, ponieważ nie ma czasu na grę w lidze.
Komentarze (0)