Feyenoord i NEC zmierzą się w niedzielę w finale Pucharu Holandii. Drużyna z Nijmegen dotarła do finału cztery razy, lecz nigdy nie zdobyła trofeum. Z kolei Rotterdamczycy triumfowali w tym turnieju trzynaście razy. Były bramkarz Feyenoordu, Joop Hiele, odegrał kluczową rolę w zwycięskim finale z Ajaksem w 1980 roku, broniąc rzutu karnego.
- Na początku nie szło nam dobrze – wspomina Hiele pierwszy w historii Klasyk w finale. - Ajax był lepszym zespołem i objął prowadzenie dzięki bramce Franka Arnesena. Potem mieli rzut karny. Karel Bonsink nie czuł się zbyt dobrze w tym meczu, podobnie jak Arnesen, ale Bonsink i tak chciał wykonać rzut karny, a ja zatrzymałem go nogą. To utrzymało nas w grze i w końcu sytuacja się odwróciła i wygraliśmy 3:1. To bardzo miłe dla klubu, drużyny, kibiców, ale także dla mnie, że udało się zatrzymać ten rzut karny w tak ważnym momencie.
Hiele rozegrał w sumie 376 meczów w barwach Feyenoordu i zdobył kilka trofeów. Finał z 1980 roku na zawsze pozostanie w pamięci tego rodowitego mieszkańca Rotterdamu. - To było moje pierwsze trofeum wywalczone z Feyenoordem. W tamtych czasach klub nie zdobywał wielu trofeów, więc to był wyjątkowy moment. Łącznie dwa razy zdobyłem puchar i raz zostałem mistrzem. To wspaniałe osiągnięcia, ale jestem dumny z całej mojej kariery. Przez 12 lat broniłem bramki Feyenoordu, co może powiedzieć niewielu.
Oprócz tego, że Hiele z wielką przyjemnością wspomina swoją karierę, wciąż z uwagą obserwuje Feyenoord. Szczególnie kwestia bramkarzy przyciąga jego uwagę. Decyzja trenera Arne Slota o wystawieniu Timona Wellenreuthera w niedzielę wydaje się dla Hiele logiczna. - W pewnym sensie rozumiem tę decyzję. Wellenreuther spisywał się dobrze w ostatnim czasie. Pozytywnie mnie zaskoczył. Slot zostawia go póki co w spokoju, zwłaszcza że Justin nie grał jeszcze po kontuzji.
Komentarze (0)