Santiago Giménez powrócił do gry w Feyenoordzie, gdzie pomału wydaje się wracać do formy. W ostatnim meczu Ligi Mistrzów przeciwko Sparcie Praga Meksykanin ponownie trafił do siatki, udowadniając swoją klasę i znaczenie dla drużyny z Rotterdamu.
Giménez cieszy się ogromną popularnością wśród kibiców, a jego sukcesy na boisku tylko podkreślają jego status ulubieńca fanów. Jego piosenka stała się na tyle rozpoznawalna, że nawet stadionowy spiker, Peter Houtman, często wplata ją w swoje zapowiedzi.
- Wiecie, sam kiedyś byłem napastnikiem. Dlatego wiem, jak ważne jest wsparcie w trudnych momentach. Generalnie staram się trzymać z boku i nie ingerować w takie rzeczy. Nie jestem typem, który od czasu do czasu śpiewa piosenki dla zawodników. Ale z Santim czasami po prostu nie mogę się powstrzymać. Choć, prawdę mówiąc, to, co robię, wcale nie jest konieczne – publiczność i tak go uwielbia - mówi Peter Houtman w rozmowie z Algemeen Dagblad.
W ostatnich latach Santiago Giménez znalazł się w centrum wielu wyzwań. Problemy związane z transferami, ogromna presja ze strony meksykańskich kibiców i mediów, by regularnie występował w reprezentacji narodowej, oraz wymagające letnie turnieje odbiły się na jego kondycji psychicznej. Jednak w ostatnich miesiącach, korzystając z przerwy, Giménez miał okazję odpocząć i odzyskać równowagę.
- Mogę sobie wyobrazić, że ten czas był dla niego bardzo korzystny – zauważa Peter Houtman. - W ostatnich latach spadło na niego mnóstwo wyzwań, co jest ogromnym obciążeniem, zwłaszcza że wciąż jest młodym zawodnikiem. Nie możemy o tym zapominać.
Inny były napastnik John van Loen zauważa, że Santiago Giménez zostawia obecnie na boisku mnóstwo energii. Jednocześnie podkreśla, jak trudne potrafi być życie zawodowego napastnika. - Wiem z doświadczenia, jak wymagający i specyficzny jest zawód napastnika – mówi van Loen.
- Był czas, kiedy jego wartość rynkowa sięgała 80 milionów euro. Gdy grał słabiej, mówiono, że nie jest wart nawet połowy tego. Teraz jednak odzyskał pewność siebie i widać to w jego grze. Jest bardziej aktywny, zaangażowany i znacznie groźniejszy dla przeciwników. W przeszłości czasem sprawiał wrażenie, jakby brakowało mu ochoty do gry – chodził po boisku, jakby był obojętny. Z perspektywy zewnętrznego obserwatora rzeczywiście mogło to tak wyglądać, prawda?
Komentarze (0)