Sipke Hulshoff przyznał, że Feyenoord nie zagrał najlepszego meczu przeciwko Almere City FC pod względem ofensywnym. Jednak asystent trenera, który zastępował chorego Arne Slota, był bardzo zadowolony z ducha walki swojej drużyny i rezerwowych.
Feyenoord wyleczył kaca po odpadnięciu z Ligi Europy, wygrywając po raz pierwszy w historii w prowincji Flevoland dzięki dwóm bramkom Yankuby Minteha. Ale długie spotkanie w Rzymie dało o sobie znać w niedzielę. Zwycięstwo doprowadziło więc do radości, nie tylko Slota, który natychmiast po meczu wysłał wiadomość do Hulshoffa. - Jest bardzo szczęśliwy, tak jak my - powiedział ESPN pełniący obowiązki pierwszego trenera.
49-latek już wcześniej spodziewał się, że będzie to "bitwa". - Mieliśmy nadzieję na szybkiego gola, który niestety nie został uznany. Potem rywal też zdołał sobie coś wypracować, więc ostatecznie i tak byliśmy zadowoleni, że pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0 - mówił Hulshoff, który przyznał przy okazji, że nie rozumiał decyzji VAR.
Hulshoff nie chciał jednak długo rozwodzić się nad decyzją. Poruszył za to zaangażowanie swoich zawodników, którzy dali z siebie wszystko pomimo złego stanu boiska, fizycznej gry Almere City i narastającego zmęczenia. - Nasi chłopcy są w dobrej formie, ale w drugiej połowie zaczęli odczuwać zmęczenie. Dlatego jestem bardzo dumny z tego, co pokazali, mimo tego wszystkiego. W zeszły czwartek 120 minut i teraz dziewięćdziesiąt plus. Brawo.
Asystent zauważył, że Feyenoordowi początkowo brakowało głębi w grze. - Nasze zmiany były decydujące - dodaje. Obie bramki zdobył wprowadzony właśnie Minteh. - Ten pierwszy gol był naprawdę fantastyczny. Tak podkręcić piłkę nad Nordinem Bakkerem - bramkarzem o wzroście prawie dwóch metrów - świetny gol.
Komentarze (0)