Były trener Feyenoordu, Rob Jacobs, nie szczędzi ostrych słów pod adresem obecnej sytuacji w swoim dawnym klubie. Jego krytyka dotyczy przede wszystkim fali kontuzji, metod pracy byłego szkoleniowca Briana Priske oraz rosnącej roli analizy danych w nowoczesnym futbolu. – Zawsze chodzi o DA-TA. To doprowadza mnie do szału – mówi bez ogródek.
Jacobs nie ma wątpliwości, kto ponosi winę za obecną sytuację. – Priske wszystko zepsuł. Spójrzcie tylko na te wszystkie kontuzje. To przygnębiające – ocenia. Wspomina też swoje czasy jako trenera Feyenoordu, podkreślając, że wówczas urazy w zespole były rzadkością. – Kiedy prowadziłem Feyenoord, prawie nie mieliśmy kontuzji.
81-letni szkoleniowiec, urodzony w Rotterdamie, kwestionuje sposób zarządzania przygotowaniem fizycznym zawodników. – To nie jest zwykła fala kontuzji. To prawdziwe tsunami! Dział fizjoterapeutyczny Feyenoordu powinien zostać dokładnie przeanalizowany. A potem te wszystkie dane... Zawsze chodzi o DA-TA. Priske robił to samo co Slot. Nie mogę tego znieść. Albo masz talent, albo nie – mówi stanowczo.
Jacobs porównuje współczesne metody treningowe do tych, które stosował w przeszłości. – Jeśli budujesz dom, nie zaczynasz od dachu, prawda? Fundament jest najważniejszy. Tak samo w piłce nożnej – podstawą jest przygotowanie fizyczne. My co tydzień trenowaliśmy na placach Kralingse, to budowało naszą siłę i odporność – tłumaczy.
Feyenoord w tym sezonie odpadł już z Pucharu Holandii i Ligi Mistrzów, a teraz musi walczyć o utrzymanie trzeciego miejsca w Eredivisie. Nowy trener, Robin van Persie, stoi przed niezwykle trudnym wyzwaniem.
– Jeśli Robin van Persie zdoła wyciągnąć ten zespół na prostą, będzie to prawdziwy cud. Ale jeśli mu się nie uda, sezon trzeba uznać za porażkę. I to nie będzie jego wina. Do końca rozgrywek nie będzie miał ani razu do dyspozycji podstawowej jedenastki, jaką chciałby wystawić – podsumowuje Jacobs.
Komentarze (0)