FC Dordrecht przez długi czas był postrzegany jako brzydkie kaczątko zaplecza, ale Schapenkoppen robią w tym sezonie doskonałe wrażenie. Dordt zajmuje piąte miejsce i jest niepokonany od dziesięciu meczów z rzędu. Rijnmond Sport przygląda się ekipie z Keuken Kampioen Divisie. Sukces przyciąga ludzi. W FC Dordrecht widać to między innymi na dużym parkingu w pobliżu stadionu. Podczas meczu u siebie z FC Den Bosch, który Dordrecht wygrał przekonująco 5:1, kierowcy musieli walczyć o miejsce. Podczas gdy w poprzednich sezonach można było łatwo zaparkować w ostatniej chwili, obecnie trzeba być tam wcześniej.
- Rzeczywiście jest nieco bardziej tłoczno. Ale to nie jest typowe dla FC Dordrecht. Jeśli wygrywasz, szybko zauważasz, że więcej ludzi przychodzi oglądać mecz. To miłe. Mamy nadzieję, że to się utrzyma - przyznaje dyrektor generalny Hans de Zeeuw. Tymczasem trener Michele Santoni twardo stąpa po ziemi. - Jestem strażnikiem równowagi. Nie zamierzam się cofać. Kiedy wszystko idzie dobrze, nie można się zbytnio rozleniwiać. Trzeba utrzymywać pewne napięcie i ciągły zapał do nauki. Rzeczywiście, jestem teraz bardziej krytyczny wobec moich chłopców niż wcześnie - mówi. Nauczył się tego w Ajaksie, gdzie Santoni przez lata pracował jako analityk wideo. Odkąd Santoni rozpoczął pracę na Krommedijk, FC Dordrecht nigdy nie był na tak wysokiej pozycji po 12 meczach. W swoim pierwszym sezonie Dordt był wówczas ostatni, w drugim dwunasty.
- Zapomina się, jak to było, gdy przychodziłem - odpowiada. Obecny numer pięć zaskoczył atrakcyjnym i skutecznym futbolem. Coś, czego FC Dordrecht próbował również w poprzednich latach, tak twierdzi Santoni. - Tylko liczba punktów zdobytych przez Dordt była dramatyczna. Graliśmy z takim samym zamiarem, ale brakowało nam wtedy jakości.
Sukcesu sportowego FC Dordrecht nie da się oddzielić od nowego partnerstwa z Feyenoordem. Rotterdamczycy mają nie tylko czterech zawodników (Korede Osundina, Ilias Sebaoui, Antef Tsoungui i Shiloh 't Zand) oraz asystenta trenera Pascala Bosschaarta w Krommedijk. Feyenoord pomaga FC Dordrecht również poza boiskiem. Dordt pracuje z tymi samymi aplikacjami, co Rotterdamczycy. Klub ma również dostęp do monitorów tętna, z których korzysta Feyenoord. Ponadto Mark Ruijl (Head of Global Football) i Bernard Schuiteman (Skaut międzynarodowy) są częścią działu technicznego Dordrechtu. Należą do niej również Bosschaart, Santoni i De Zeeuw. - Robimy wszystko to, co Feyenoord, ale z infrastrukturą FC Dordrecht - wyjaśnia trener.
Ruijl i Schuiteman polecają zawodników FC Dordrecht. - Kilku piłkarzy było z siatki Ruijla. Feyenoord miał już ich na oku, ale zawodnicy są nasi. Dla przykładu John Hilton i René Kriwak są normalnie związani kontraktami z Dordrechtem - mówi De Zeeuw. FC Dordrecht działa również na własną rękę. - Kupiliśmy chociażby Rocco Roberta Sheina z Utrechtu.
Według De Zeeuwa, FC Dordrecht i Feyenoord zawarli jedynie umowy dotyczące zawodników Feyenoordu. Dyrektor generalny zauważa, że nie ma dużej presji na współpracę ze strony De Kuip. - Pełen luz. Jeśli prosimy o radę, Feyenoord jej udziela. Postawa Feyenoordu wobec nas to sposób, w jaki klub może pomóc FC Dordrecht. Odczuwam to jako ciepłą kąpiel.
De Zeeuw podkreślił, że Ruijl nie jest dyrektorem technicznym w FC Dordrecht, mimo że znacząco przyczynił się do obecnego składu. - Ruijl jest zatrudniony przez Feyenoord. Musi dzielić swój czas między kilka klubów, które są w jego sieci. Ogląda jednak treningi i mecze FC Dordrecht. Ruijl ma również częsty kontakt telefoniczny z Bosschaartem i Santonim - wyjaśnił De Zeeuw.
Trener FC Dordrecht zgadza się z tym. Santoniemu świetnie współpracuje z Bosschaartem. Uzupełniają się nawzajem. - Ostatecznie w wielu kwestiach myślimy podobnie. Nie mamy problemów z wyrażaniem tego, co myślimy. W wielu aspektach widzimy te same rzeczy i podejmujemy te same decyzje.
W FC Dordrecht nie należy zapominać o wpływie inwestora Barisa Hocaoglu. Turek jest obecny na każdym meczu u siebie, od ponad dwóch sezonów inwestuje pieniądze w klub i na chwilę obecną posiada w nim mniejszościowe udziały. De Zeeuw ma nadzieję, że przed końcem roku kalendarzowego pojawi się wiadomość o większościowym udziale Hocaoglu. - To będzie ogromny impuls dla sytuacji finansowej FC Dordrechtu - spodziewa się dyrektor generalny.
- Tam, gdzie w zeszłym roku wszystko było przeciwko nam, teraz sprawy idą w dobrym kierunku - mówi De Zeeuw, powołując się na długoterminowy plan nazwany Energiek Dordt. Ten mówi między innymi, że FC Dordrecht chce znaleźć się w pierwszej szóstce KKD w ciągu pięciu sezonów. Obecnie klub znajduje się w trzecim roku tego procesu. - W tym sezonie chcielibyśmy być w pierwszej części tabeli. Ale nie będzie nic w tym złego, jeśli skończymy na 11. miejscu, ale grając atrakcyjny futbol, tak jak ma to miejsce teraz.
I ten dominujący futbol FC Dordrecht zaskoczył Santoniego. - Chcieliśmy iść tą drogą, ale tak szybko i tak dominująco... - mówi zaskoczony, po czym powołuje się na MVV Maastricht, rewelację poprzedniego sezonu w Keuken Kampioen Divisie. - Tamta drużyna grała również nieproporcjonalnie i bardzo dobrze w zeszłym sezonie, ale teraz FC Dordrecht gra z każdym przynajmniej jak równy z równym. To jest naprawdę fantastyczne. Jestem dumny.
Santoni z optymizmem patrzy na resztę tego sezonu. - Wierzę, że możemy to kontynuować. Jeśli nadal będziemy grać w ten sposób i sprawimy, że przeciwnicy będą mieli tyle problemów, będziemy szczęśliwi pod koniec roku. Włosko-holenderski trener wysoko stawia poprzeczkę. - Jeśli tak grasz, pierwsza połowa tabeli na koniec sezonu to konieczność.
Brzydkie kaczątko wydaje się stawać pięknym łabędziem. De Zeeuw, pomimo wszystkich sportowych sukcesów, pozostaje trzeźwy. - Nie powinniśmy teraz uprawiać tańca radości, ale zachować spokój. Stąpać twardo po ziemi. Być sobą i zachowywać się normalnie - zakończył działacz.
Komentarze (0)