Z ośmioma meczami w pierwszym zespole Feyenoordu na koncie, Kaj Ramsteijn może nie oczekiwał powrotu na De Kuip, ale w wieku 34 lat niedawno się tam znalazł. Nie jako zawodnik, lecz jako twórca podcastów. W tym sezonie można go słuchać jako prowadzącego program "De klank van" u boku byłego młodzieżowego gracza, Saschy Vissera.
- Moja cała rodzina kibicuje Feyenoordowi, ja również - mówi Ramsteijn w najnowszym numerze magazynu Hand in Hand autorstwa De Feijenoorder. - Gdy miałem wybór pomiędzy kilkoma klubami, decyzja o Feyenoordzie była bardzo prosta. Ajax, Sparta i ADO również były zainteresowane, ale gdy przyszło do wyboru, szybko się zdecydowałem - wspomina dalej.
Przejście od młodzieżowca do debiutanta było wielką przygodą i wyzwaniem. - Oczekiwano zaangażowania. Jeśli się spóźniłeś w sobotę, nie miałeś szansy gry. To może wydawać się drobnostką, ale ogólnie świetnie się bawiłem.
Pierwszy mecz na De Kuip był dla niego realizacją marzeń. - Uważam, że mecze na De Kuip są najlepsze. Nie tyle mój debiut, ile kolejne mecze były wyjątkowe. Graliśmy dobrze i z łatwością wygrywaliśmy, co było naprawdę czymś specjalnym.
25 września los nie był łaskawy dla Ramsteijna, który zerwał więzadło krzyżowe podczas meczu wyjazdowego z AZ. Nie powrócił już do podstawowego składu Feyenoordu i został z czasem wypożyczony do VVV Venlo. W Portugalii rozegrał czternaście meczów, lecz najdłużej grał w Norwegii. - Jeśli chodzi o poziom, liga norweska jest znacznie słabsza. Premier League jest tam uznawana za świętość, a dopiero potem następuje liga krajowa.
Ramsteijn tworzy teraz podcasty dla Feyenoordu i Voetbalprimeur. - Muszę przyznać, że tak naprawdę nie zamierzałem ubiegać się o pracę na poważnie ani nic w tym stylu. Po prostu pomyślałem, że nigdy wcześniej tego nie robiłem, więc zobaczę, jak ten proces przebiega. Potem zacząłem mówić, co zaowocowało rolą, w której głównie tworzę podcasty i filmy jako analityk. To rola, którą bardzo lubię.
Komentarze (0)