Orkun Kökcü odbył obszerną rozmowę z TRT Spor podczas przerwy reprezentacyjnej. Przy okazji spotkania z tureckim medium, poruszył wiele tematów, w tym swoje bliskie przejście do Besiktasu, kiedy jeszcze grał w Feyenoordzie. Jako zawodnik akademii, Kökcü celował w transfer do zespołu Süper Lig. Jednakże, wysoka cena wywoławcza ustalona przez Feyenoord sprawiła, że turecki klub nie zdecydował się na ten krok.
- Byłem w Feyenoordzie U-19 i obiecali mi przenieść mnie do pierwszej drużyny. Jednak Feyenoord nie wywiązał się z umowy, co wywołało u mnie złość – mówi obecny zawodnik Benfiki. - Zadzwoniłem do taty i powiedziałem: 'Chcę jechać'. Umówił się na spotkanie z Besiktasem i bardzo chciałem tam pojechać. Tak się jednak nie stało, ponieważ Besiktas uznał, że milion euro to było za dużo za mnie.
Kökcü ostatecznie został w Feyenoordzie, gdzie rozegrał 175 meczów w pierwszym zespole. Decydujący wpływ na to miał trener Arne Slot. - Slot jest dla mnie jak ojciec. To on sprawił, że stałem się tym, kim jestem dzisiaj. W pierwszym sezonie pod jego wodzą moja gra znacznie się poprawiła. Dotarliśmy do finału Ligi Konferencji, co przyciągnęło uwagę kilku czołowych angielskich klubów. Jednak transfer nie doszedł do skutku. W kolejnym sezonie Slot powierzył mi rolę kapitana, co zwiększyło moje obowiązki. Slot to najlepszy trener na świecie.
Nie tylko w Portugalii zawodnik dobrze sobie radzi; jego renoma rośnie również w Turcji. Kiedy Kökcü grał w Holandii, sytuacja miała się inaczej. - Dziwi mnie, że liga holenderska jest tak mało ceniona w Turcji. Ostatnie mecze Fenerbahçe w europejskich pucharach to pokazały. Mimo moich osiągnięć w Feyenoordzie, w Turcji nie pisano o mnie. Byłem piłkarzem roku w Holandii, a mimo to nie poświęcono mi ani słowa. Tymczasem gdy gram mniej, spotyka mnie duża krytyka.
Komentarze (0)