Feyenoord oficjalnie potwierdził, że Brian Priske pozostanie na stanowisku głównego trenera. Jeszcze przed meczem z Bayernem Monachium wielu obserwatorów klubu było przekonanych, że Duńczyk pożegna się z posadą. Marino Pusic wydawał się naturalnym kandydatem na jego następcę. Jednak po intensywnych rozmowach, które odbyły się w czwartek, zdecydowano, że obie strony będą kontynuować współpracę. Decyzja ta, choć zaskakująca, rodzi liczne pytania i wątpliwości.
Priske wydaje się mieć pełne przekonanie co do swoich decyzji, a Dennis te Kloese, dyrektor generalny klubu, jako osoba odpowiedzialna za zatrudnienie trenera, również nie wycofał swojego poparcia. Jak zauważa Martijn Krabbendam z Voetbal International:
„Dymisja Priske mogłaby odbić się negatywnie na Te Kloese, który był jego orędownikiem. Poza tym, rozwiązanie kontraktu kosztowałoby Feyenoord aż pięć milionów euro. Klub woli teraz zatrzymać te środki na inne potrzeby.”
Mimo tego, sytuacja w klubie pozostaje wyjątkowo napięta. Priske otwarcie deklarował, że nie chce kontynuować współpracy z asystentem Johnem de Wolfem, a jego niezadowolenie w tej sprawie było widoczne od dłuższego czasu. Dodatkowo inni członkowie sztabu szkoleniowego, Björn Hamberg i Lukas Babalola, nie cieszą się dobrą renomą wśród piłkarzy. Te kontrowersje prowadzą do pytania: czy w Feyenoordzie istnieje jakakolwiek długofalowa polityka, czy klub podejmuje decyzje w zależności od nastrojów chwili? W Feyenoordzie najwyraźniej wszystko zależy od tego, jak wieje wiatr. Każdy dzień może być inny. Czy taka powinna być polityka?
Niepewność dotycząca przyszłości De Wolfa w klubie dodatkowo komplikuje sytuację. Jak zachowa się asystent, wiedząc, że Priske chce się go pozbyć? Czy zarząd Feyenoordu wierzy, że sytuacja w Eredivisie nagle się poprawi? Fakty niestety na to nie wskazują. Pierwsze siedem miesięcy sezonu przyniosło rozczarowujące wyniki – zarówno w grze zespołu, jak i w rozwoju poszczególnych zawodników, podsumowuje Krabbendam.
Komentarze (0)