Santiago Gimenez po raz kolejny nie był w stanie zrobić różnicy. Meksykanin był niewidoczny w meczu z Fortuną Sittard i w całym spotkaniu miał tylko szesnaście kontaktów z piłką. Więcej razy przy piłce był nawet Ayase Ueda, który grał krócej.
- Znów był niewidzialny. Zazwyczaj patrzysz na gole, jeśli mówisz o napastniku, i tak też jest w jego przypadku, zwłaszcza jeśli strzelisz tak wiele bramek przed zimą, że spodziewasz się bramek po zimie. Ale jego ogólna gra to jedno wielkie rozczarowanie - podsumowuje analityk Kees Kwakman w rozmowie z ESPN.
- Fortuna grała pressingiem i bardzo często grała jeden na jednego z tyłu. Oczekuję więcej od napastnika, a nie tylko tego, że czeka z uniesionymi rękami i liczy na piłkę. Musisz być bardziej użyteczny dla swojej drużyny i używać swojego ciała. Jeśli porównasz go z innymi napastnikami z pierwszej piątki, wszyscy są obecnie lepsi.
- I to nie jest tak, że to jakaś niechęć do niego. Można jednak oczekiwać od niego znacznie więcej. Jeśli nie strzela bramek lub nie stwarza okazji, nie masz z niego większego pożytku w taki sposób, w jaki gra teraz.
Komentarze (0)