Czy plaster do nosa stosowany m.in. przez Gernota Traunera i Santiago Gimeneza jest naprawdę przydatny, czy też wydaje się, że istnieje tak zwany "efekt placebo"? W Algemeen Dagblad laryngolog Mark Friebel przygląda się bliżej temu zagadnieniu.
W plastrach do nosa stosowanych przez Traunera i Gimeneza znajduje się stalowy pasek, który po przyklejeniu plastra do nosa pociąga nozdrza w górę. - W rzeczywistości plaster całkowicie otwiera nos - wyjaśnia Friebel. Lekarz laryngolog twierdzi, że plaster rzeczywiście poszerza kanał nosowy i można to zmierzyć.
- Ale nie ma naukowych dowodów na to, że poziom tlenu staje się lub pozostaje wyższy, a najlepsi sportowcy mogą dzięki temu osiągać lepsze wyniki.
Według Friebela niektórzy sportowcy wybierają go, ponieważ czują na przykład, że ich nos jest zatkany, ale nie widzi żadnej "wartości dodanej" takiego plastra. Dlatego mówi o efekcie placebo. - Tak długo, jak wierzysz, że coś naprawdę pomaga, niezależnie od tego, czy założysz dwie różne skarpetki, czy przykleisz plaster na nos, to działa.
Trauner już wcześniej wskazywał, że nosi plastry właśnie z tego powodu. A wszystko zapoczątkowało przeziębienie. - Oczywiście mogę się bez nich obejść, nie trenuję na przykład z plastrem na nosie.
Komentarze (0)