Ondrej Lingr, ofensywny pomocnik Feyenoordu, mimo że nie rozegrał jeszcze takiej liczby minut, na jaką liczył, czuje się w Rotterdamie jak w domu. W nowym odcinku #Intotheweekend podkreśla, jak ważna jest dla niego rodzina. Lingr również dzieli się informacjami na temat tego, z jakimi zawodnikami najlepiej dogaduje się w drużynie.
- To było wielkie marzenie. Kiedy zagrałem przeciwko Feyenoordowi ze Slavią Praga i poczułem panującą tutaj atmosferę, od razu zostałem 'sprzedany'. Powiedziałem wtedy, że pewnego dnia chcę grać dla Feyenoordu i to marzenie się spełniło. Naprawdę cieszę się czasem spędzonym tutaj i chcę podziękować wszystkim w klubie, ponieważ naprawdę mi pomogli. Myślę też, że mam dobre relacje z kibicami. Mam tylko nadzieję, że będę się poprawiał i w końcu będę mógł grać więcej.
Czech szybko się zaaklimatyzował. - To było bardzo łatwe. To bardzo fajna grupa i dobrze się ze wszystkimi dogaduję. Nie mam z nikim żadnych problemów. Każdy mi pomógł.
Mimo to, pomocnik ma szczególny kontakt z kilkoma zawodnikami. - Są to oczywiście Dávid Hancko i Leo Sauer, ponieważ pochodzą ze Słowacji i nasze języki są blisko spokrewnionymi językami. Ale dobrze dogaduję się ze wszystkimi, chociażby z Bartem Nieuwkoopem. Obawiam się, że zapominam o innych, więc lepiej przestanę wymieniać nazwiska - dodał ze śmiechem.
Na niedzielę zaplanowany jest mecz przeciwko sc Heerenveen. - Jesteśmy na niego gotowi. To kolejny krok w kierunku osiągnięcia naszego celu. Ostatnio strzeliłem gola przeciwko nim i mam nadzieję, że zrobię to ponownie. Oczywiście będzie to trudny mecz, ponieważ gramy na wyjeździe. Widziałem ich mecze i są teraz całkiem dobrzy.
Komentarze (0)