Po czterech meczach bez gola, Santiago Giménez wrócił wczoraj na właściwe tory. Popularny meksykański napastnik ustrzelił hat-tricka w derbach miasta przeciwko Excelsiorowi i tym samym zakończył krótkotrwałą posuchę bramkową. - Ale w międzyczasie zmarnował też dwie dwustuprocentowe szanse - powiedział po meczu analizujący derby Roy Makaay.
- Dla jego pewności siebie jest to oczywiście wspaniałe. Zwłaszcza, gdy nie strzeliłeś gola od czterech meczów. Teraz wrócił i to z hattrickiem - dodał były zawodnik m.in Feyenoordu i Bayernu Monachium. Zdaniem niegdyś znakomitego napastnika, po Santim nie było widać, że ma za sobą długi powrót z kadry.
- Grał tak, jak zawsze, był ciągle pod grą. W końcu gole przyszły naturalnie. Przy pierwszym trafieniu dokładnie widział, gdzie spadnie piłka. Przy ostatnim trafieniu miał trochę szczęścia. Dla napastnika to nie ma jednak znaczenia. W końcu za twoim nazwiskiem i tak kryje się kolejna bramka.
- Jeśli nadal będzie się tak rozwijał, to zapewne odejdzie. Powinien pozostać w Feyenoordzie do końca sezonu, a następnie ocenić, co dalej. Ale z drugiej strony, mógłby też zostać na jeszcze jeden rok. Nawet w Feyenoordzie może stać się jeszcze lepszy, zwłaszcza w europejskich rozgrywkach.
Według Makaaya, aby znaleźć się na celowniku czołowych zagranicznych klubów, potrzebne są spektakularne występy na poziomie europejskim. - To jest to, na co klub ostatecznie patrzy najbardziej, jak prezentujesz się w Lidze Mistrzów. Będzie miał okazję to udowodnić w najbliższy wtorek.
Komentarze (0)