Antoni Milambo jest uznawany za największy talent Feyenoordu od wielu lat. Pomocnik pozostaje najmłodszym debiutantem w historii klubu z Rotterdamu. Kilka lat później, Milambo wciąż intensywnie pracuje, by stać się kluczowym piłkarzem pierwszej drużyny. Prawonożny zawodnik odczuwa, że jego pozycja w drużynie prowadzonej przez trenera Briana Priske ewoluuje. - Obecnie skupiam się bardziej na treningu podstaw, szczególnie podczas meczów - wyjaśnia 19-latek urodzony w Rotterdamie w wywiadzie dla Voetbal International. - Dawniej byłem częścią zmian i miałem więcej swobody w grze. Teraz muszę bardziej skupić się na uzgodnieniach taktycznych i grać z większą dyscypliną.
Milambo posiada wyraźnie zdefiniowany cel. W sytuacji, gdy niektórzy utalentowani gracze decydują się na wczesne przenosiny za granicę, on wybiera inną ścieżkę. – Moim pierwszym celem jest wywarcie wpływu na Feyenoord, chcę być ważną postacią. Klub ten jest moim klubem, Feyenoord to mój drugi dom. Od dziesiątego roku życia jestem związany z tym miejscem, znam tu każdego i wszystko. Nie mogę opuścić klubu, dopóki nie stanę się regularnie grającym zawodnikiem i nie zdobędę trofeów, zgadza się? Nie mogę jednak przewidzieć, co przyniesie przyszłość. Nie mam wzorców do naśladowania wśród zawodników czy klubów, skupiam się na własnej grze od momentu dołączenia do Feyenoordu.
Swego czasu Milambo mógł pójść na wypożyczenie. - Wszystko w życiu ma swoją przyczynę. Na przykład Calvin. Jego transfer do Ameryki nie powiódł się, ale jestem przekonany, że czeka go świetny sezon w Feyenoordzie. Ja sam byłem bliski wypożyczenia w poprzednim sezonie, podczas zgrupowania. W końcu nie doszło do tego i rozegrałem jeszcze kilka spotkań dla Feyenoordu. Mam nadzieję, że ten sezon będzie dla mnie przełomowy.
Milambo świetnie dogaduje się z resztą drużyny. Jego koledzy z boiska robią co w ich mocy, by ten rok był dla niego wyjątkowy. Atmosfera w zespole jest pozytywna także poza boiskiem. - Dla relaksu czasem idziemy na kręgle większą grupą. Po treningu pytamy, kto chce się przyłączyć. Zwykle idziemy z Geertruidą, Timberem, Zerroukim i Zechielem. Ten, kto przegrywa, płaci za wszystkich. To mi się podoba, jest luźno, dobrze się bawimy i przeważnie to nie ja płacę. To Timber zawsze przegrywa - podsumował Antoni.
Komentarze (0)