Yankuba Minteh, mający zaledwie dziewiętnaście lat, już dwukrotnie uniknął śmierci. Skrzydłowy, który został wypożyczony do Feyenoordu przez Newcastle United, opowiada o tych intensywnych chwilach w wywiadzie dla Voetbal International. Oto jego słowa na ten temat.
Minteh brał udział z Gambią w Pucharze Narodów Afryki na Wybrzeżu Kości Słoniowej zeszłej zimy. Niewiele brakowało, a w ogóle nie dolecieliby do kraju goszczącego z powodu problemu w samolocie. - Chwila minęła i zapadłem w głęboki sen. Gdy się obudziłem, nagle okazało się, że znaleźliśmy się z powrotem w Gambii. W samolocie okazało się, że było za mało tlenu. Gdyby lot trwał pół godziny dłużej, nikt by nie przeżył. Na szczęście, załoga dowiedziała się o tym w porę.
Kilka miesięcy wcześniej Minteh również uniknął śmierci. Drużyna narodowa była obecna w Maroku na eliminacjach do Mistrzostw Świata przeciwko Kongo, kiedy doszło tam do gwałtownego trzęsienia ziemi. - Siedzieliśmy przy basenie z grupą kolegów, kiedy nagle poczuliśmy, jak wszystko zaczyna się trząść. To był obłęd, wszystko kołysało się tam i z powrotem. Ludzie krzyczeli: "Trzęsienie ziemi!". W panice pobiegłem do hotelu szukając schronienia, ale to nie była mądra decyzja. "Yankuba, wracaj!" - zawołali chłopcy. Leżeliśmy bez ruchu, mając nadzieję, że niedługo wszystko ustanie. Kiedy tak się stało, natychmiast ruszyliśmy w stronę polany.
Ostatecznie, te dwa incydenty sprawiły, że wielu graczy reprezentacji Gambii poszukiwało profesjonalnej pomocy. Minteh sam postanowił tego nie czynić. - Rozumiem to. Niektórzy odczuwali potrzebę rozmowy na ten temat. Ja jestem spokojny. Oczywiście, szok był, nasze życie było zagrożone, ale jednocześnie niewiele można było zrobić. Sprawy mają swój bieg. Po prostu wsiadłem do samolotu i nie miałem żadnych problemów. Nie ma sensu się bać, bo po co? To, co się z tobą dzieje, nie zależy od ciebie. Bóg decyduje - podsumował skrzydłowy.
Feyenoord
W długim wywiadzie nie zabrakło też pytań o sam klub. Minteh jest szczęśliwy, że Newcastle United wypożyczyło go do Feyenoordu. - W Odense prowadziliśmy również dyskusje oparte na analizie wideo, ale były one bardzo skromne w porównaniu z tym, co oferuje Feyenoord. Tutaj poziom szczegółowości jest znacznie wyższy. Ponadto, wszystko jest mierzone - od tego, co jesz, po jakość twojego snu. Nauczyłem się wiele o swoim ciele. Wiem już, co mogę jeść, a czego powinienem unikać, oraz co muszę robić, aby poprawić swoje wyniki. Teraz mogę naprawdę skupić się na piłce nożnej. Czuję, że to przynosi efekty. Poprawiłem się we wszystkich aspektach gry dzięki Feyenoordowi.
- Ostatecznie, mój cel to Premier League, a Newcastle United to klub, który darzy mnie dużym zaufaniem. Nie mam pojęcia, jak będzie wyglądała przyszłość. Odwiedziłem Newcastle raz, kiedy grali przeciw Borussii Dortmund. Wkrótce dowiem się, jakie plany ma wobec mnie klub. Jestem jeszcze młody i mam czas, może chcą mnie ponownie wypożyczyć. Jeszcze nie wiem, ale usłyszę i pozwolę, by wszystko do mnie dotarło. Wiem tylko jedno - pewnego dnia zagram w Premier League.
Również poza boiskiem Minteh wciąż ma wiele do osiągnięcia. - Nie mam jeszcze prawa jazdy. Cenię sobie jazdę na rowerze. Jednak w Holandii panują chłodne warunki, często pada deszcz i wieje wiatr. W Gambii jeździłem rowerem na plażę, zawsze pod promieniami słońca. W Holandii muszę adaptować się do innych warunków. Nie jest to tak przyjemne, ale taka jest rzeczywistość. Planuję zdobyć prawo jazdy w Anglii. Przynajmniej wtedy nauczę się jeździć po lewej stronie drogi. Do tego czasu będę kontynuował jazdę na rowerze.
Komentarze (0)