Na Feyenoord czeka wyjazdowy mecz z FC Groningen w niedzielne popołudnie. Duma Północy rozgrywa fatalny sezon, dramatyczny wręcz, a czarę goryczy przelało czwartkowe odpadnięcie z Pucharu Holandii z amatorskim Spakenburg (2-3). W lidze tymczasem na horyzoncie wyłoniło się widmo spadku...
Trener Frank Wormuth został zwolniony po czterech miesiącach, ale wyniki nie uległy poprawie. - Fleddie spierdala* - brzmiało wczoraj z gardeł tysięcy mocno rozczarowanych kibiców FC Groningen. Nie zawodnicy czy trener, ale dyrektor techniczny Mark-Jan Fledderus jest kozłem ofiarnym po kompromitacji w krajowym pucharze. Cierpliwość fanów się wyczerpała. Po meczu kibice zebrali się też przy głównym wejściu na stadion, gdzie obecna była już też policja. - Na szczęście było względnie spokojnie - mówi John de Jonge, przewodniczący stowarzyszenia kibiców.
De Jonge źle spał po porażce z numerem siedem tweede divisie, trzeciego poziomu w Holandii. Ale ma też nadzieję, że kierownictwo klubu się obudziło. - Jeśli chodzi o nas, to nie jest już nawet pięć do dwunastej, właściwie jest już minuta po dwunastej - powiedział. Rzeczywiście, "Duma Północy" przeżywa kryzys także w lidze. Zespół wygrał tylko trzy z 15 spotkań w tym sezonie i jest dopiero tuż nad linią spadkową. Słabe wyniki kosztowały już trenera Franka Wormutha pracę. Wąska kadra, bardzo młoda i niedoświadczony Dennis van der Ree. Problemów jest mnóstwo. W ostatni weekend przeciwko Excelsiorowi aż ośmiu podstawowych graczy miało 21 lat lub mniej.
- Kadra jest całkowicie niezrównoważona. Co więcej, brakuje po prostu jakości. Fledderus jest za to odpowiedzialny - zauważa były napastnik FC Groningen Martin Drent, który uważnie śledzi klub jako analityk RTV Noord. Według niego, Groningen potrzebuje co najmniej pięciu wzmocnień w styczniu. - Lewy i prawy obrońca, lewy i prawy skrzydłowy oraz pomocnik.
- Bardzo podoba mi się to, że młodzi dostają w tych czasach szansę w FC Groningen. To talenty, ale nie ma wśród nich nowego Arjena Robbena. Starają się, ale tak naprawdę powinni trafić do doświadczonego zespołu. Teraz ci młodzi muszą sami ciągnąć wózek, a to oczywiście nie jest możliwe.
Przewodniczący kibiców z kolei dodaje. - Czasem patrzę z zazdrością na przykład na NEC, które sprowadziło Lasse Schöne. Naszymi rutyniarzami są Mike te Wierik i Joey Pelupessy, czyli zawodnicy, którzy nie grali na bardzo wysokim poziomie. Potrzebujemy doświadczonych zawodników, którzy przychodzą i grają. Myślę o zawodnikach, których można wypożyczyć z takich klubów jak Ajax, Feyenoord, PSV, AZ czy FC Utrecht. Ktoś taki jak Bart Ramselaar byłby natychmiastowym wzmocnieniem.
A finanse nie powinny być problemem, bo Groningen w ostatnich latach sprzedało wielu zawodników za wiele milionów. Wystarczy wymienić chociażby kilka nazwisk: Jörgen Strand Larsen do Celty za 12 milionów, Ritsu Doan do PSV za 7,5 czy Bjorn Meijer do Club Brugge za 6 milionów euro.
To również zasługa Fledderusa. Jednak zawodnicy, których 40-letni dyrektor techniczny zatrudnił jako zmienników, w większości nie sprawdzali się. Na przykład norweski lewy obrońca Isak Määttä (za 1,2 mln) był ogrywany jak dziecko przez prawoskrzydłowego Spakenburg. Ale nie tylko on. De Jong mówi: - Paulos Abraham został sprowadzony za 2 miliony, ale niewiele pokazał. Daleho Irandust został przedstawiony nota bene na tronie jako potencjalna nowa gwiazda, ale ciągle jest kontuzjowany. A Cyril Ngonge był znany ze swojego nieodpowiedniego zachowania w poprzednich klubach.
Postawmy sprawę jasno: zarówno kibice, jak i analitycy winą za obecną kryzysową sytuację obarczają Fledderusa. Co więcej, powinien przewidzieć, że coś jest nie tak. - Pod wodzą trenera Danny'ego Buijsa, Groningen przegrało w zeszłym sezonie siedem ostatnich spotkań z rzędu - przypomina Drent. - Mówiło się, że nie było już chemii pomiędzy trenerem a zawodnikami. Ale pod rządami jego następcy Wormutha okazało się, że było po prostu za mało jakości - zauważa były napastnik.
- Dzięki wszystkim transferom Fledderus zapewnił, że ujemny kapitał własny Groningen zniknął. Klub wrócił na plus. 0 Mają na koncie od 10 do 12 milionów euro - szacuje Drent.
Na koniec wypowiedział się jeszcze prezes klubu kibica. - Presja na Fledderusie jest mega duża. Musi teraz szybko reagować, bo ten sezon może zakończyć się katastrofą. Spadek byłaby dla klubu naprawdę katastrofą.
Tymczasem według Drenta po pucharowym blamażu są trzy opcje: - Fledderus ustępuje, zostaje zwolniony, albo bardzo szybko sprowadza trzy, cztery lub pięć wzmocnień. Coś po prostu musi się teraz wydarzyć.
Komentarze (0)