Henk van der Bijl (98 lat), niegdyś nazywany przez kibiców Henkie Bijl, ma ostatnie życzenie: wrócić na De Kuip jeszcze raz. Jutro jego życzenie się spełni, bo Van der Bijl obejrzy mecz pucharowy z trybun. Najstarszy żyjący piłkarz Feyenoordu grał w pierwszej drużynie Feyenoordu przez jedenaście lat od 1946 roku. Był niskiego wzrostu, ale potrafił skakać naprawdę wysoko. Charakteryzowały go też 'kocie ruchy' w bramce.
Van der Bijl nie wzbogacił się na futbolu, ale zawsze nazywał swój czas w Feyenoordzie najlepszym okresem w swoim życiu. Wynikało to głównie z przyjaźni, które zbudował. Jedyną skazą na jedenastu latach, które spędził w klubie, jest to, że nigdy nie zdobył mistrzostwa. W sezonie 1947/48 Feyenoord był bardzo blisko. Drużyna zakończyła rozgrywki z taką samą liczbą punktów jak EDO, co oznaczało, że musiała zostać rozegrana dogrywka. Różnica bramek nie liczyła się w tamtym czasie, w przeciwnym razie Feyenoord zostałby mistrzem.
Dogrywka na Stadionie Olimpijskim została przegrana 2-1. W wywiadzie w 2020 roku Van der Bijl powiedział, że schodził z boiska z płaczem, nie wiedząc, że nigdy nie zbliży się do mistrzostwa w swojej dalszej karierze. - Nie, nigdy nie wygrałem zbyt wiele z Feyenoordem – powiedział były bramkarz. — Tak, tylko Srebrna Piłka.
Były bramkarz Feyenoordu w wieku 98 lat zmaga się z coraz większymi problemami zdrowotnymi, ale w środę jakieś wspomnienia na pewno powrócą. To będzie wyjątkowy dzień dla najstarszego żyjącego piłkarza Feyenoordu.
Komentarze (0)