Feyenoord nie zachwycił w ofensywie podczas meczu w Alkmaar, ale... nie musiał. Drużyna prowadzona przez Robina van Persiego nie oddała ani jednego celnego strzału na bramkę, a mimo to zdołała wywieźć komplet punktów. Wszystko dzięki błędowi defensywy AZ, który został bezlitośnie wykorzystany. W kontekście walki o najwyższe cele, taki „maksymalny zwrot” w trudnej fazie sezonu ma ogromne znaczenie.
– Mimo że Feyenoord nie zagrał wielkiego meczu, a AZ miało przewagę w posiadaniu piłki, to jednak zwycięstwo wywiezione z Alkmaar jest bardzo cenne – powiedział Dennis Kranenburg w pomeczowym podcaście stacji RTV Rijnmond. Komentator już w trakcie spotkania był przekonany, że trzy punkty powędrują do Rotterdamu. – AZ nie potrafiło wykreować klarownych sytuacji bramkowych. Zabrakło im precyzji i pomysłu na ostatnich metrach boiska.
Choć gospodarze przeważali, ich akcjom brakowało wykończenia i konkretów w ofensywie. – W pewnym momencie miałem przeczucie, że Feyenoord po prostu to wygra – dodał Kranenburg. – AZ ciągle czegoś brakowało – finezji, dokładności, chłodnej głowy.
O losach meczu mogła jednak zadecydować sytuacja, która do dziś budzi kontrowersje – nieuznana bramka Juliána Carranzy. Dla wielu, w tym Kranenburga, decyzja sędziego Manschota i VAR-u była kompletnie niezrozumiała. – Uważam, że to naprawdę żenujące. Później jeszcze jeden z zawodników Feyenoordu dostaje cios w plecy i sędzia nawet nie reaguje. To jest oburzające i nie tak powinien działać VAR.
Kranenburg podkreślił też potencjalne konsekwencje takiej decyzji: – Gdyby zrobiło się 1:1, Feyenoord mógłby stracić miliony związane z pucharami. A przecież VAR powinien interweniować tylko w przypadku stuprocentowych przewinień – ewidentnego faulu, ręki, spalonego. Nie po to, by analizować, z jakiego materiału wykonana jest koszulka przeciwnika! Ta bramka powinna była zostać uznana i naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego tak się nie stało.
Zmiana filozofii? Ostrożny Feyenoord kontra idea Van Persiego
Sposób, w jaki Feyenoord rozegrał to spotkanie, był zaskakujący – zupełnie nie przystawał do ofensywnej filozofii Robina van Persiego. – Widać jednak, że czasem warto oddać piłkę przeciwnikowi – zauważył Kranenburg. – Kiedy AZ musiało rozgrywać od tyłu, zaczęło popełniać błędy. I choć Feyenoord sam nie stworzył wielu okazji, to jednak z tych błędów wynikały szanse, które mogły zostać wykorzystane.
Dla porównania, za kadencji Arne Slota zespół grał znacznie bardziej dominująco – często prowadził grę głęboko na połowie rywala, z dużą intensywnością i pressingiem. Teraz podejście było znacznie bardziej zachowawcze, ale skuteczne – i to się liczy najbardziej.
Na uwagę zasługuje również postawa defensywy Feyenoordu. Dennis Kranenburg pochwalił Gernota Traunera za bardzo solidny występ, zwłaszcza że początek meczu nie należał do najpewniejszych w jego wykonaniu. Jeszcze większe uznanie zebrał Dávid Hancko.
– Widać po nim, że jest gotowy na kolejny wielki krok w karierze – stwierdził komentator. – Feyenoord na pewno dobrze na nim zarobi. W pamięć zapadła zwłaszcza sytuacja, w której doszło do nieporozumienia między Hancko, Traunerem a bramkarzem Timonem Wellenreutherem. Hancko błyskawicznie zareagował: ruszył sprintem, wykonał znakomity wślizg i dosłownie „zdjął” piłkę spod nóg rywala. To była klasa światowa – prawdziwe mistrzostwo w obronie.
Komentarze (0)