Po meczu Feyenoordu z FC Utrecht w Rotterdamie panuje rozczarowanie. Gospodarze nie zdołali umocnić się w czołówce Eredivisie, a decyzje sędziowskie wywołały spore kontrowersje. Szczególnie rzuca się w oczy sytuacja z pierwszej połowy, kiedy to potencjalny rzut karny mógł znacząco wpłynąć na przebieg spotkania.
Bas Nijhuis, arbiter główny meczu, przyznał, że faul na Santiago Gimenezie zasługiwał na karnego. Jednocześnie podkreślił rolę VAR w takich sytuacjach. - Byłem po lewej stronie pola karnego i widziałem, że doszło do starcia. Dopiero później zauważyłem, że koszulka zawodnika była wyraźnie rozerwana – powiedział Nijhuis w rozmowie z NPO Radio 2. - W takich przypadkach wsparcie VAR byłoby nieocenione. Gdyby system zasygnalizował mi konieczność analizy, podszedłbym do monitora i upewnił się, że faul rzeczywiście miał miejsce.
Sędzia odniósł się także do nowych zasad testowanych w tej rundzie Pucharu Holandii, czego z kolei brakuje jeszcze w lidze. - W przypadku decyzji VAR, powinienem mieć możliwość wyjaśnienia jej na bieżąco. Gdybym mógł wrócić na boisko i powiedzieć: 'Po obejrzeniu powtórek stwierdzam, że Gimenez został faulowany, dlatego przyznaję rzut karny Feyenoordowi', z pewnością poprawiłoby to transparentność i zrozumienie dla mojej decyzji.
Jednak VAR wymaga, aby sędzia na boisku popełnił jednoznaczny błąd, zanim interweniuje. Nijhuis zwrócił uwagę na trudność tej interpretacji: - To wciąż jest kwestia subiektywnej oceny. Każdy VAR to inny człowiek, więc decyzje mogą się różnić. Na boisku robisz wszystko, aby widzieć sytuacje jak najlepiej, ale jeśli czegoś nie zauważysz, liczysz na VAR. Czasem system działa idealnie, a czasem nie spełnia swojej roli.
Arbiter dodał, że w drugiej połowie to FC Utrecht też mógł domagać się rzutu karnego w kontrowersyjnej sytuacji. - Ostatecznie wychodzi na remis, bo obie drużyny miały momenty, które mogły skończyć się 'jedenastką'.
Komentarze (0)