W 2001 roku Shinji Ono przyjechał do Rotterdamu jako mało znany japoński piłkarz. W barwach Feyenoordu rozegrał 148 meczów, zdobył serca kibiców i przeżył niezapomniane chwile na stadionie. Osiemnaście lat po odejściu z klubu wraca i dzisiaj zrobi rundę honorową wokół boiska przed Klasykiem.
- Miło jest widzieć tak entuzjastyczne przyjęcie mojego przyjazdu - powiedział Ono dla Voetbal International. - Już kilkakrotnie mnie sfotografowano, najwyraźniej nadal mnie rozpoznają, haha. Jestem zaszczycony tak ciepłym przyjęciem. Po przybyciu do klubu, Ono zauważył, że wiele się zmieniło podczas jego nieobecności. - Ale kiedy dziś rano zobaczyłem Robina van Persiego, od razu poczułem się jak w domu.
Ono odwiedził trening Feyenoordu U-18, gdzie trenerem jest wspomniany Van Persie. - Jest on również znaną osobistością w Japonii, zwłaszcza dzięki grze w Manchesterze United. Wspaniale było znów z nim porozmawiać po tak długim czasie. Obaj mamy nieco więcej siwych włosów niż wcześniej. Wygląda to bardzo naturalnie, jak Robin zarządza chłopakami w swoim zespole. Kiedyś nie widziałem w nim od razu trenera, ale był też bardzo młody i miał swoje wybryki. Teraz jest dojrzałym mężczyzną.
56-krotny reprezentant Japonii wcześniej spotkał się z Van Persiem w Australii, kiedy ten grał jeszcze dla Manchesteru United. Jednak Ono spotka się w ten weekend z większą liczbą starych znajomych, by wspólnie wspominać. - Prawdopodobnie w najbliższych dniach spotkam się z kilkoma starymi przyjaciółmi. Mam już umówione spotkania z Paulem Bosveltem i Bertem van Marwijkiem. A w niedzielę będę na meczu z Ajaksem. Nie mogłem się już doczekać powrotu do Feyenoordu.
W ten weekend Ono dokładnie wie, czego się od niego oczekuje, ale było inaczej, gdy był przedstawiany Het Legioen. - Na początku mojej kariery w Feyenoordzie nie mówiłem po angielsku, ale wiedziałem, że muszę stawić się w koszulce meczowej i butach piłkarskich. Potem odwieziono mnie samochodem na lotnisko i zastanawiałem się: co teraz będziemy robić?
Gdy Ono przybył na lotnisko, sytuacja nabrała jeszcze bardziej szalonego tempa. - Potem umieszczono mnie w helikopterze z Pierrem van Hooijdonkiem, a ja wciąż nie wiedziałem, czego się spodziewać. Po krótkim locie nagle dostrzegłem stadion De Kuip pod nami, a następnie rozpoczęło się lądowanie. Było to niesamowite przeżycie. Stadion był prawie pełen, a gdy Pierre i ja pojawiliśmy się na zewnątrz, wybuchły gromkie brawa. Było to wspaniałe przywitanie od fanów Feyenoordu.
Ten weekend ma być niezapomnianym finałem okresu, który miał wielkie znaczenie w życiu Shinjiego i jego rodziny. - Może wejdę na boisko, by przywitać się z kibicami, tym razem bez helikoptera, przypuszczam, haha. W niedzielę ukłonię się 'Het Legioen', tak mówią na kibiców, prawda? Feyenoord zawsze będzie w moim sercu.
Wyświetl ten post na Instagramie
Komentarze (0)