Dziś rano jak grom z jasnego nieba spadła informacja, która wstrząsnęła Rotterdamem – Santiago Giménez opuszcza Feyenoord ze skutkiem natychmiastowym i przenosi się do AC Milan, obecnie zajmującego siódmą pozycję w Serie A. Mediolańczycy zapłacą za napastnika 32 miliony kwoty stałej (gdzie klub ciągle rzekomo oczekiwał 40), jednak w Rotterdamie oznacza to jedno – utratę najlepszego strzelca i zespół, borykający się z wieloma problemami, otrzymał kolejny cios.
Choć z finansowego punktu widzenia zimowa sprzedaż Meksykanina może wydawać się ogromnym zastrzykiem gotówki, to sportowo wygląda na sygnał, że Feyenoord zaczyna powoli spisywać sezon na straty. Po letnich odejściach Matsa Wieffera i Lutsharela Geertruidy drużyna traci kolejny filar, tym razem w kluczowym momencie rozgrywek. Decyzja o sprzedaży Giméneza jest ruchem wysokiego ryzyka ze strony dyrektora Dennisa te Kloese, zwłaszcza że na ten moment nie widać w składzie zawodnika, który mógłby go godnie zastąpić.
Sytuacja kadrowa po odejściu Giméneza
Po transferze Meksykanina ofensywa Feyenoordu oprze się na Ayase Uedzie oraz Julianie Carranzy. Szczególnie na barkach Japończyka spoczywa presja udowodnienia swojej wartości. Pozyskany latem za niemałe pieniądze z Cercle Brugge, dotąd nie potrafił w pełni przekonać do siebie kibiców i sztabu szkoleniowego. Teraz nie ma jednak wyboru – musi stanąć na wysokości zadania i wziąć na siebie ciężar zdobywania bramek, jeśli Feyenoord chce jeszcze walczyć o najwyższe cele w tym sezonie.
Nie jest tajemnicą, że sprzedaż kluczowych zawodników za ogromne sumy to strategia, którą Feyenoord stosuje od lat. Klub bił kolejne rekordy transferowe, a Giménez był tylko najnowszym ogniwem tego łańcucha. Te Kloese z jednej strony z sukcesem monetyzuje gwiazdy drużyny, ale z drugiej – jest również odpowiedzialny za to, by zbudować konkurencyjny skład. A tu pojawia się problem. Każda kolejna sprzedaż osłabia drużynę, a w jej miejsce nie zawsze pojawiają się zawodnicy o porównywalnej jakości. Ramiz Zerrouki i Luka Ivanušec to przykłady zawodników, którzy mieli wypełnić luki, lecz nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Jedynym wyjątkiem wydaje się być Hwang In-Beom, jednak nawet on nie jest w stanie w pojedynkę pociągnąć zespołu.
Priske pod coraz większą presją
Te Kloese swoim ruchem jeszcze bardziej komplikuje sytuację trenera Briana Priske. Duńczyk już teraz zmaga się z ogromną presją, a w lutym czeka go kluczowy moment sezonu – seria spotkań, które mogą zadecydować o przyszłości klubu. Feyenoord musi wygrać sobotni Klasyk na Johan Cruijff Arenie, jeśli chce zachować szansę na wicemistrzostwo i udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Kilka dni później drużyna zmierzy się w ćwierćfinale Pucharu Holandii z liderującym PSV. Puchar może być jedyną realną drogą do zdobycia trofeum w tym sezonie – a Feyenoord pozostaje bez swojego najlepszego strzelca.
Oczy kibiców i ekspertów będą w najbliższych tygodniach zwrócone nie tylko na Priske, ale i na Te Kloese. Duński szkoleniowiec zapewne nie skomentuje oficjalnie polityki transferowej klubu, ale jest jasne, że jego praca staje się coraz trudniejsza. Kadra, którą ma do dyspozycji, jest jakościowo słabsza od tej, z którą pracował jego poprzednik. Sprzedaż Giméneza jest kolejnym ciosem w rotterdamski zespół – Klub wymienia srebrne sztućce na drewniane.
Komentarze (0)