W krajach ościennych to już dawno stało się normą. Angielskie, portugalskie czy hiszpańskie federacje piłkarskie regularnie organizują mecze ligowe w poniedziałki. Często ma to na celu zapewnienie zespołom więcej czasu na regenerację pomiędzy meczami w europejskich pucharach. W Holandii temat meczów w poniedziałki co jakiś czas powraca do debaty publicznej, lecz jak dotąd nie przyniósł żadnych trwałych zmian.
Ten tydzień jest jednak wyjątkiem od reguły. Finał Pucharu Holandii pomiędzy AZ Alkmaar a Go Ahead Eagles zostanie rozegrany właśnie dziś – w poniedziałek wielkanocny – o godzinie 18:00. W innym czasie mogłoby to budzić sprzeciw, ale tym razem kibice obu drużyn z radością zamienią wizytę w centrum handlowym na prawdziwe piłkarskie święto na De Kuip w Rotterdamie.
Choć granie w poniedziałek jest w holenderskim futbolu rzadkością, nawet w okresie Wielkanocy, nie zawsze tak było. Przez wiele lat drugi dzień świąt wielkanocnych był stałym punktem kalendarza meczowego Eredivisie. Co więcej, w latach 60. i 70. planowano w tym okresie nawet podwójną kolejkę ligową – coś, co w dzisiejszych realiach przepełnionych terminarzy i dbania o obciążenie zawodników byłoby nie do pomyślenia.
W 1976 roku Feyenoord w ciągu zaledwie czterech dni rozegrał dwa ligowe mecze z tym samym przeciwnikiem – AZ Alkmaar. A w 1979 roku Holenderski Związek Piłki Nożnej (KNVB) poszedł jeszcze dalej: w sobotę wielkanocną Feyenoord grał w Maastricht przeciwko MVV, by już w drugi dzień świąt podejmować ten sam zespół u siebie – obydwa mecze zakończyły się zwycięstwami drużyny z Rotterdamu.
Wielkanocne święto futbolu
W tamtych latach weekend wielkanocny był prawdziwym festiwalem piłkarskim. Z czasem, z powodu rosnącej troski o kondycję zawodników, zrezygnowano z tej intensywnej formuły i od lat 80. ograniczono się do pojedynczej kolejki w tym okresie. Mimo to, od 1957 roku Feyenoord wielokrotnie występował w drugi dzień Świąt Wielkanocnych.
Co ciekawe, ostatni taki mecz z udziałem Feyenoordu miał miejsce jeszcze przed początkiem XXI wieku. Od tego czasu drugi dzień Wielkanocy zniknął z klubowego kalendarza. Ostatni mecz rozegrano w mistrzowskim sezonie 1998/99 – skromne, aczkolwiek ważne zwycięstwo 1:0 nad Spartą Rotterdam, które pomogło odbudować morale po dotkliwej porażce 1:4 z Willem II dwa tygodnie wcześniej. Tamto spotkanie było początkiem marszu ku mistrzostwu, które świętowano zaledwie trzy tygodnie później.
Trzynaście lat wcześniej doszło do sytuacji dziś trudnej do wyobrażenia: były zawodnik Feyenoordu, Johan Cruijff, wszedł na De Kuip jako nowy trener Ajaksu – zaledwie półtora roku po tym, jak zdobył z klubem z Rotterdamu mistrzostwo. W 1985 roku Cruijff zastąpił zwolnionego Aad de Mosa, choć miał także możliwość objęcia posady w Feyenoordzie jako pierwszy trener.
Rok później, w drugi dzień świąt 1986 roku, Cruijff stanął naprzeciw swojego dawnego kolegi z reprezentacji Holandii, Willema van Hanegema, który dołączył do sztabu szkoleniowego Feyenoordu. Mimo ciekawego kontekstu historycznego, De Kuip nie wypełnił się po brzegi. Na półpustym stadionie gospodarze zrewanżowali się trenerowi Joden, wygrywając 3:1.
Dodatkowego smaczku spotkaniu dodał fakt, że jedną z bramek zdobył Keje Molenaar – piłkarz Feyenoordu, a wcześniej Ajaksu. Niestety, mecz zakończył się incydentami – kibice z Amsterdamu nie potrafili pogodzić się z porażką i dali upust frustracji, niszcząc fragmenty stadionu.
Zmienna forma na świąteczne granie
Nie da się zaprzeczyć, że mecze rozgrywane przez Feyenoord w drugi dzień Świąt Wielkanocnych dostarczyły wielu emocji i niezapomnianych chwil. Jednak w okresie od 1957 do 1999 roku zespół prezentował się w tych spotkaniach bardzo różnie. Na 35 rozegranych meczów udało się wygrać 19, przegrać 9. Szczególnie w meczach wyjazdowych drużynie z Rotterdamu trudno było o dobry wynik – tylko jedna trzecia z nich zakończyła się zwycięstwem, co może świadczyć o tym, że wielkanocne śniadanie nie zawsze służyło formie zawodników.
Dziś, gdy finał krajowego pucharu przypada na drugi dzień Świąt Wielkanocnych, rodzi się pytanie – czy warto wskrzesić dawną tradycję? W końcu Wielkanoc symbolizuje odrodzenie – być może także w futbolowym sensie nadszedł czas na nowy rozdział. Jeśli tak się stanie, stadionowe emocje mogą ponownie stać się nieodłącznym elementem tego świątecznego poniedziałku.
Komentarze (0)