Dwa dni po śmierci Leo Beenhakkera Feyenoord rozegrał mecz wyjazdowy przeciwko Fortunie Sittard. W naturalny sposób, całe wydarzenie przebiegało w atmosferze zadumy i refleksji. Zarówno przed spotkaniem, jak i po jego zakończeniu, uczczono pamięć byłego szkoleniowca i legendarnej postaci w historii klubu z Rotterdamu. Świat piłki nożnej pożegnał w ubiegły czwartek prawdziwą ikonę – Leo Beenhakker, znany także jako „Don Leo”, zmarł w wieku 82 lat.
W sektorze gości zawisł transparent przedstawiający Beenhakkera, a tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego stadion w Sittard pogrążył się w głębokiej ciszy – minutą milczenia oddano hołd zmarłemu trenerowi. Jednak to, co wydarzyło się po ostatnim gwizdku, zapadnie w pamięci wielu na długo – zawodnicy, sztab trenerski oraz kibice wspólnie uczcili pamięć Leo, tworząc wzruszające i pełne szacunku widowisko.
– Aż dostałem gęsiej skórki – przyznał Robin van Persie po zakończeniu spotkania. – To był naprawdę piękny moment i w pełni zasłużony hołd dla klubowej legendy. Szczególnie poruszyła mnie jedność – kibice, zawodnicy, transparent – wszystko złożyło się na wyjątkową atmosferę. Każdy kibic śpiewał z całych sił, co było niezwykle poruszające.
Na konferencji prasowej swoje słowa uznania i szacunku dla Beenhakkera wyraził również Jakub Moder: – To ogromna strata dla całego klubu. Leo był nie tylko fantastycznym człowiekiem, ale także wybitnym menedżerem – zarówno dla Feyenoordu, jak i reprezentacji Polski. Dzisiejszy mecz chcieliśmy wygrać właśnie dla niego. Zrobiliśmy wszystko, by oddać mu należny szacunek.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wyświetl ten post na Instagramie
Komentarze (0)