Rozczarowanie, przygnębienie i frustracja były wyraźnie widoczne wśród piłkarzy Feyenoordu po przegranym ćwierćfinale. Drużyna z Rotterdamu nie była w stanie zaprezentować pełni swoich możliwości, a jej gra momentami sprawiała wrażenie chaotycznej i pozbawionej pomysłu. Choć rywale również nie zaprezentowali wybitnego poziomu, to Feyenoord miał szczególne trudności z odbudową i odzyskaniem kontroli nad meczem. To z kolei uwidoczniło fundamentalne problemy, z jakimi zmaga się obecny zespół Briana Priske. Kluczowe pytanie brzmi: jak Feyenoord zamierza poradzić sobie z tymi wyzwaniami?
- Oczywiście jestem rozczarowany wynikiem i faktem, że odpadliśmy z pucharu – przyznał Priske w rozmowie z ESPN. – To naprawdę boli. Chłopcy na boisku dawali z siebie wszystko, ale przy drugiej bramce powinniśmy byli zachować się znacznie lepiej. Pierwszy gol miał ogromne znaczenie dla przebiegu spotkania. Gdy obejrzałem powtórkę, od razu wiedziałem, że coś poszło nie tak (odnosi się trener do spalonego).
Trener nie ukrywał swoich emocji, zwłaszcza gdy został zapytany o kontrowersyjne decyzje sędziowskie. - Nie muszę nawet tego oglądać ponownie. To pierwszy raz, kiedy publicznie wypowiadam się na temat arbitra, ale to już drugi raz w ciągu czterech dni, kiedy decyzje sędziów budzą moje ogromne wątpliwości. Szczerze mówiąc, nie rozumiem tego – dodał Priske, wyraźnie poirytowany.
- Nie rozumiem, dlaczego sędzia liniowy i VAR nie podjęli lepszej decyzji, ale to już kwestia KNVB i samego arbitra. Dla mnie to po prostu niewiarygodne. Co Wellenreuther mógł w tej sytuacji zrobić? To boli, bo ta sytuacja miała kluczowe znaczenie dla losów meczu. Ale nie chcę, by to brzmiało jak wymówka – musimy sami wziąć odpowiedzialność za naszą grę – zaznaczył szkoleniowiec Feyenoordu.
Wiara w zespół wciąż pozostaje
Mimo trudnej sytuacji Priske podkreślił, że wciąż wierzy w swój zespół. - Najważniejsze dla mnie jest to, że zawodnicy nadal mają wolę walki i starają się wygrywać. W tym momencie nie liczy się styl, nie chodzi o piękną grę – liczy się przede wszystkim skuteczność i wyniki. Te emocje, które teraz przeżywamy, nie pojawiły się nagle – narastały przez kilka ostatnich spotkań – podkreślił trener.
Niepewność w środku pola oraz częste zmiany w składzie sprawiły, że młody Antoni Milambo otrzymuje mniej szans na grę. Priske jednak docenia jego potencjał: - Oczywiście, że tak się dzieje. Antoni był dla mnie objawieniem, wykonuje fantastyczną pracę i jest jednym z naszych najlepszych zawodników. Grał w wielu meczach, ale w normalnych okolicznościach czasem dałbym mu odpocząć, bo to lepsze dla jego rozwoju.
Jednak rotacja nie dotyczy tylko Milambo. - To samo odnosi się do takich zawodników jak Paixão czy Hadj Moussa. Ci chłopcy grają na ekstremalnie wysokim poziomie, a wymagania wobec nich są ogromne. To duże obciążenie psychiczne i fizyczne. W tej chwili po prostu nie mamy możliwości, by ich trochę odciążyć – wyjaśnił szkoleniowiec.
Czy Feyenoord zdoła się podnieść?
Pomimo trudnej sytuacji, Priske pozostaje optymistą. - Wciąż mam pewność, że wszystko się ułoży. W naszej szatni jest jakość, a kibice w Rotterdamie zawsze stoją za zespołem. Mam nadzieję, że po kontuzjach wróci jeszcze więcej zawodników, co pozwoli nam na lepszą rotację i odzyskanie stabilności. Musimy też pamiętać, że terminarz nam nie sprzyjał – w ciągu siedmiu dni rozegraliśmy trzy bardzo trudne mecze wyjazdowe, co wpłynęło na naszą formę – powiedział trener.
- Jednak widzę zawodników, którzy każdego dnia dają z siebie wszystko, by wygrywać. Wiemy, że wielu z nich nie jest obecnie w swojej najwyższej formie, co odbija się na naszej grze. Ale to tylko okres przejściowy – jestem przekonany, że poradzimy sobie z tym i wrócimy na właściwe tory – zakończył Priske, dając do zrozumienia, że Feyenoord jeszcze się nie poddał.
Komentarze (0)