Brian Priske po raz kolejny pojawił się przed kamerami pełen rozczarowania – i nie jest to pierwszy raz w tym sezonie. Trener Feyenoordu ma nadzieję, że w najbliższych dniach uda mu się jak najlepiej przygotować drużynę do nadchodzących spotkań z Ajaksem i PSV, ale – jak to często bywało w tym sezonie – zadanie to wydaje się wyjątkowo trudne.
- Myślę, że sygnały ostrzegawcze pojawiały się już od dłuższego czasu – powiedział Priske na konferencji prasowej. - Porażka z Lille nie jest katastrofą samą w sobie, ale martwi mnie to, co przed nami. Mecze z Ajaksem i PSV są kluczowe, a my mamy sporo problemów. Pracujemy nad tym, staramy się zachować koncentrację i odnieśliśmy już kilka ważnych zwycięstw, ale konsekwencja wciąż pozostaje naszym największym wyzwaniem. Niestety, kontuzje również nam w tym nie pomagają.
Priske jednak nie chce używać osłabień kadrowych jako wymówki. - Musimy grać jako drużyna – niezależnie od tego, kto jest dostępny. Oczywiście, indywidualnie każdy musi podnieść swój poziom, ale tylko jako zespół możemy osiągnąć stabilność wyników. I to jest obecnie nasze największe wyzwanie.
W rundzie play-off Ligi Mistrzów Feyenoord zmierzy się z PSV lub AC Milan, ale Duńczyk na razie nie zaprząta sobie tym głowy. - Nie myślę teraz o tym. Skupiam się wyłącznie na naszym najbliższym meczu z Ajaksem – podkreślił.
Mimo trudnej sytuacji, trener dostrzega pewne pozytywy. - To będzie wymagający mecz, ale nie jest to niemożliwe zadanie. Taka jest natura naszej pracy – musimy walczyć, aby się z tego podnieść. Najpierw musimy wyciągnąć wnioski z porażki z Lille, a potem skupić się wyłącznie na niedzielnym starciu.
Analizując mecz we Francji, Priske nie ukrywał rozczarowania postawą zespołu. - Nie wygrywaliśmy pojedynków, nie doskakiwaliśmy do rywali, byliśmy źle ustawieni. W efekcie rozegraliśmy mecz, którego wynik i poziom są po prostu nieakceptowalne. Przed pierwszym gwizdkiem miałem dobre przeczucia, ale zaczęliśmy fatalnie, tracąc szybką bramkę. Później wróciliśmy do gry, ale kontuzje dwóch zawodników wybiły nas z rytmu. Druga połowa również rozpoczęła się nieźle, ale po golu na 3:1 wszystko się posypało. Przestaliśmy trzymać się podstawowych zasad.
- Po meczu powiedziałem drużynie dwie rzeczy – zdradził Priske w rozmowie z Ziggo Sport. - Po pierwsze, że możemy być dumni z tego, że awansowaliśmy do kolejnej rundy, co zapewniliśmy sobie już w zeszłym tygodniu. To duże osiągnięcie dla tej drużyny. Po drugie, podkreśliłem, że sposób, w jaki traciliśmy dzisiaj bramki, jest absolutnie niedopuszczalny. To musi się poprawić, zwłaszcza że przed nami niezwykle wymagający terminarz.
Kontuzje
Utrata Giméneza i ponowna kontuzja Bijlowa to dla Priske duży cios. Jak podkreśla, żaden z nich nie opuścił boiska profilaktycznie – obaj faktycznie nie byli w stanie kontynuować gry. - To z pewnością nie był środek ostrożności z naszej strony. Giménez poczuł ból i musiał zejść, bo nie mógł już dalej biegać. Na razie nie wiem nic więcej o jego stanie – przyznał szkoleniowiec.
Podobna niepewność dotyczy Bijlowa. - W jego przypadku także musimy czekać. To dla niego ogromnie frustrujące. Justin jest świetnym człowiekiem i profesjonalistą. Codziennie ciężko pracuje na siłowni i z fizjoterapeutami, by wrócić do pełni formy. Bardzo mu współczuję – zakończył Priske.
Komentarze (0)